poniedziałek, 24 czerwca 2013

XV. Just promise that you won't forget we had it all.

Dobiegł końca czas spędzony z Harry’m. To właśnie dzisiaj wylatuje i dzisiaj przyjdzie moment pożegnania. Nie, ja tego nie wytrzymam. Przecież ja się zapłaczę. Umrę mu w ramionach chyba. Nie dam rady pożegnać się z kimś, kogo kocham. Umówiliśmy się na plaży, niedaleko kanionu. Zaraz muszę wychodzić. Zeszłam na dół. Uchyliłam drzwi do sypialni Blanki.
- Jak coś to będę pod telefonem. Wychodzę. Ok?
- Jasne. Leć. Ja sobie pośpię.
- Dobra. Pa.
- Pa.
Blanka wróciła dziś nad ranem i jak widać jest strasznie zmęczona. Wyszłam z domu i wolnym krokiem ruszyłam w stronę kanionu. Droga dłużyła mi się strasznie. Cóż się dziwić. Zawsze pokonywałam ją z Harry’m, teraz muszę pokonać ją sama. Nie chciało mi się iść w tamtą stronę bo wiedziałam, że idę się z nim pożegnać. Nie mam zamiaru się z nim żegnać. Ja nie chcę żeby on wyjechał. Nie chcę. Specjalnie zwolniłam kroku, żeby opóźnić wszystko. Jednak nawet idąc powoli dojdziesz do wybranego celu. Tak też było tym razem. Moim oczom pokazał się Harry. Stał na brzegu oceanu i przyglądał się falom. Podeszłam do niego bardzo cicho i stanęłam obok niego.
- Nie odjeżdżaj. – szepnęłam na co Harry spojrzał w moją stronę.
- Nie chcę, ale muszę. – powiedział to, przysunął się do mnie i przytulił mnie bardzo mocno, po czym złożył na moich ustach bardzo długi i namiętny pocałunek.
Gdy oderwaliśmy się od siebie wziął mnie za rękę i powiedział:
- Chodź za mną. Mam coś dla Ciebie.
- Co takiego?
- Niespodzianka. – zaśmiał się.
Weszliśmy w środek małego lasku. Przed dojściem na miejsce Harry zasłonił mi oczy rękoma i prowadził mnie. Gdy się zatrzymaliśmy Harry zapytał:
- Jesteś gotowa?
- Tak. Oczywiście. – zaśmiałam się.
Harry zabrał swoje dłonie z moich oczu. Następnie otworzyłam swoje zamknięte oczy, a nimi zobaczyłam ustrojony stolik wśród zieleni. Na nim świeczka, talerze i kieliszki na wino. Uśmiechnęłam się na sam widok.
- Podoba się? – zapytał spoglądając na mnie.
Kiwnęłam tylko głową na tak. Do moich oczu powoli napływały łzy. Usiadłam na krześle, a Harry usiadł naprzeciwko mnie. Nagle przyszedł jakiś mężczyzna i podał jedzenie oraz nalał wina, po czym zniknął. Po skończonym posiłku zaczęliśmy rozmawiać. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk skrzypiec. Ktoś gdzieś niedaleko grał romantyczną melodię na skrzypcach. Boże. Harry spojrzał na mnie z uśmiechem i wstał. Z kieszeni wyciągnął jakąś rzecz. Nie zdążyłam nawet zauważyć co to takiego.
- Zamknij oczy, dobrze? Otworzysz, jak Ci powiem. – powiedział.
- Jasne. – zaśmiałam się i zamknęłam oczy.
Nagle Harry założył coś na moją szyję, a następnie ją pocałował. Wrócił na swoje miejsce.
- Możesz otworzyć. – zaśmiał się.
Spojrzałam na niego, a później na szyję. Na niej zobaczyłam złoty łańcuszek z serduszkiem.
- Otwórz je. – powiedział.
Zrobiłam tak jak mówił. Gdy otworzyłam serduszko w środku ujrzałam nasze wspólne zdjęcie i grawer L&H forever. Jak słodko. Znowu poczułam łzy, napływające do moich oczu.
- Za co to? – zapytałam.
- Za to, że jesteś. I obiecaj, że zawsze będziesz je nosiła.
- Obiecuję. – zaśmiałam się. – Jest cudowne. Dziękuję.
Czułam, że coś od niego dostanę, ale nie sądziłam, że aż taki prezent. Ja też dla niego coś przygotowałam. Nieśmiertelnik z grawerem mojego imienia. Sięgnęłam do kieszonki i wyciągnęłam go.
- Teraz Ty zamknij oczy i otwórz rękę.
Zrobił tak jak prosiłam. Położyłam na jego ręce nieśmiertelnik.
- Możesz już otworzyć. – uśmiechnęłam się. – Mam nadzieję, że się podoba. – zaśmiałam się. – No i mam nadzieję, że będziesz go nosił.
- Oczywiście. – uśmiechnął się. – Dziękuję Ci. Wiesz, że nie musiałaś.
- Ale chciałam. – odwzajemniłam uśmiech. – Na pewno Ci się podoba? – zapytałam po krótkiej chwili.
- Oczywiście. – uśmiechnął się – Czemu ma mi się nie podobać?
- Nie wiem. Pytam się czy będziesz go na pewno nosił.
- Jasne. W końcu jest od Ciebie. – posłał mi słodki uśmiech. – To co mam od Ciebie, jest najwspanialsze.
- Ta. Pewnie. Mhm.
- Serio kochanie.
- No dobrze. Wierzę Ci. Tak w ogóle Harry, powiedz mi, będziesz o mnie pamiętał?
- Co to za pytanie?
- Po prostu chcę żebyś na nie odpowiedział. Proszę Cię.
- Nigdy o Tobie nie zapomnę. A Ty o mnie?
- No wiesz. Raczej byłoby mi trudno.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moją pierwszą miłością.
Harry uśmiechnął się, ale nic nie powiedział, tylko mi się przyglądał.
- Czemu tak się patrzysz? – zapytałam w końcu.
- Patrzę na moją ukochaną, a co? Nie mogę?
- Czy ja wiem. – zaśmiałam się. – Hm. Musiało Cię to sporo kosztować, co? – zmieniłam nagle temat.
- Niby co?
- Naszyjnik, obiad. Ten skrzypek gdzieś schowany. Mnie nie oszukasz, to na pewno nie było nagrane i puszczone w odtwarzaczu.
- Wiesz. Akurat to byli dobrzy znajomi. Zrobili to za free. A prezentem się nie przejmuj. – posłał mi uśmiech. – Twój też musiał być drogi.
- Bez przesady.
- Jak bez przesady?
- Powiedzmy, że miałam odłożone. – zaśmiałam się. – To co teraz robimy?
- Możemy iść nad ocean się pokąpać. Jest gorąco.
- W sumie, dobrze mi to zrobi. Masz rację jest bardzo gorąco. BARDZO.
- No to chodźmy. – uśmiechnął się, wstał i wziął mnie za rękę.
Poszliśmy nad ocean. Koło kanionu zawsze było pusto. Chyba, że jakaś wycieczka przychodziła. Dziś nie było nikogo oprócz nas. Było idealnie, a ja nie lubiłam dni, kiedy było idealnie. Bałam się, że będzie tak, jak po spędzonym idealnie dniu z rodzicami. Mam nadzieję, że tak nie będzie już nigdy. Nie mogę stracić także jego. Ale chyba tak będzie. Choć w nie dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie chcę tego. Naprawdę nie chcę. Potrzebuję go jak powietrza, albo tylko tak mi się wydaje. On jest taki cudowny. Czytałam kiedyś, gdzieś, że nie możemy zmienić naszego przeznaczenia, bo i tak, prędzej czy później, do niego dojdziemy. Nie ważne jaką drogą. Dlatego powinnam się cieszyć z tego, co mam teraz. Nie powinnam zadręczać się non stop przeszłością, bądź myśleć za bardzo wprzód. Przyszłość i tak nastąpi. Czasu nie zatrzymasz. Zaczęłam nowe życie. Zupełnie nowe. Mogę przecież sama sobie je ustalić. Czyż nie? Mam zamiar być tancerką, może aktorką, jak ciotka. Kto wie? Chcę być szczęśliwa, ale też chcę mieć kogoś, z kim będę mogła dzielić się tym szczęściem. Harry wie o mnie prawie wszystko. Prawie, bo nie powiedziałam mu tylko kim jest moja ciotka. W sumie, nigdy o to nie pytał. Może lepiej, że go to nie obchodziło. Może jako piekarz "zakochałby się" w tym, że mam sławną ciotkę i on też dzięki temu może stać się sławny. Po kilku godzinach rozmyślań, podczas samotnego, w większości czasu, leżenia na piasku stwierdziłam, że lepiej by było przejść już bliżej domu, bo niedługo Harry będzie musiał jechać na lotnisko.
- Harry! – krzyknęłam.
- No kochanie?
- Pójdźmy bliżej domu, bo niedługo będziesz musiał uciekać, ok?
- Ok. Już idę.
Podszedł do mnie i ruszyliśmy w stronę domu. Niedaleko od niego, Harry wciągnął mnie do wody. Poczułam ulgę. Było naprawdę gorąco na dworze. Zaczęliśmy się "ganiać", pływając za sobą. Śmialiśmy się, przytulaliśmy, całowaliśmy. W sumie, nie zwracaliśmy uwagi na nic wokoło.
- Przepraszam, że Wam przeszkadzam. – usłyszałam głos ciotki, a następnie jej śmiech.
- Nie przeszkadzasz. – powiedziałam lekko oddalając się od Hazzy.
- Przecież wiem kim on dla Ciebie jest kochanie. Nie musisz się od niego oddalać Lara. – zaśmiała się po raz drugi. – Jestem Blanka, ciotka Lary. – podała rękę Harry’emu.
- Miło mi poznać. – uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń. – Gdyby pani nie dodała, że jest pani ciotką, pomyślałbym, że kuzynka. Ja jestem Harry.
- Dziękuję. Mów mi po imieniu Harry. Mnie również miło poznać. Skoro już tak rozmawiamy, może zjemy razem deser lodowy, hmm? Jest tak gorąco.
- Jasne ciociu. Chodź Harry.
Poszliśmy przed dom i usiedliśmy na ławeczce. Ciocia przyniosła deser. Jedząc, rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- Czym się zajmujesz Harry? – zapytała nagle ciotka, zmieniając temat.
- Umm. Jestem piekarzem. – uśmiechnął się.
- Mhm.. Fajnie. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że ..
- Wybacz Blanka, że Ci przeszkodziłem, ale muszę iść. – zerknął na zegarek. – Za godzinę wylatuję.
- Ok. Jasne. Zostawię Was samych. Jeszcze raz, miło było poznać. Do zobaczenia wkrótce. – mówiąc to zniknęła za drzwiami balkonowymi.
- Czyli to już koniec.. – powiedziałam.
- Wcale nie koniec. To, że wyjeżdżam, nie znaczy, że przestaję Cię kochać.
- Tylko tak mówisz.
- Przecież obiecałem.
- Aa, no tak. – czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale starałam się nie płakać.
- Wiem, że jest Ci trudno. Mi też. Zrozum, ale muszę wracać.
- Jasne. Rozumiem.
- Pamiętaj, że Cię kocham. Zadzwonię jak dolecę.
- Jasne. Ja Ciebie też kocham.

Pocałowaliśmy się, a później długo trwaliśmy w uścisku. Jednak i to się skończyło. Pocałował mnie w policzek i odszedł. Patrzyłam na odchodzącego w stronę kurortu Harry’ego. Powoli traciłam go z oczu. Nie tylko dlatego, że się oddalał, ale też przez napływające do moich oczu łzy. Teraz już nie musiałam udawać, że jestem silna, że nie załamuję się z tego powodu, że wylatuje. Teraz mogłam ulżyć sobie. Usiadłam na piasku i zaczęłam płakać. Czułam się jakbym zakończyła kolejny etap swojego życia. Tylko, że to nie ja go zakończyłam, ja tego nie chciałam, ja musiałam to zrobić. Nie będę się oszukiwała. On już na pewno nie wróci. Byłam tylko jego wakacyjną miłością.. 













________________________________________________
Czytasz - komentuj! 
Coś mi się wydaje, że ta jednorazowa "wysoka" ilość komentarzy już się nie powtórzy. Dlatego użyłam słowa jednorazowa. Jest aż tak źle? Serio? Liczę na odpowiedź. 
Kisses. Xx

3 komentarze:

  1. jesteś niesamowita...nie wiem co powiedzieć...jeszcze ta piosenka Everything-Lifehouse...popłakałam się...dziekuje ci <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie mysl o konczeniu pisania!
    Jest cudnie :*xx

    OdpowiedzUsuń
  3. ja przeczytalam i znowu mi sie chce plakac xx ;c przypomnialo mi sie cos :) mimo wsyztsko dziekuje xxx

    OdpowiedzUsuń