niedziela, 16 czerwca 2013

XI. And I'll be yours to keep.

Pobyt w Malibu dobiegał już końca. Szkoda, ale czas przecież nie stoi w miejscu. Musimy się z tym pogodzić. Wspólny pobyt z Harry’m w jednym pokoju, a co dopiero łóżku też już dobiega końca. W sumie zbliżyłam się trochę do Hazzy. Poznaliśmy się lepiej, o to mi chodziło. Powiem szczerze, że bardzo go polubiłam. Bardzo, bardzo, bardzo. Może nawet zauroczył mnie. Tak też mi się wydaje. Chyba zauroczył mnie, to idealne określenie do tego, co teraz czuję, gdy na niego patrzę, gdy z nim przebywam. Tak, zdecydowanie. Tak właśnie jest. Co on do mnie czuje? Sama nie wiem. Mam mieszane uczucia co do tego. W sumie nic mi nie powiedział. Ja też mu nic nie mówiłam, ale co, przecież nie ja będę pierwszą, która powie o swoich uczuciach. Oj na pewno nie.
- Co Ty tam znowu piszesz? – zapytał Harry wchodząc do pokoju.
- Nic ciekawego. – zaśmiałam się.
- Oj gdybym umiał po polsku.
- Gdybyś umiał po polsku nigdy bym Ci nie wyjawiła, że coś piszę.
- Dlaczego?
- Bo to moje sekrety. Nikt o nich nie może wiedzieć, prócz mnie.
- Na przykład co? Podoba mi się Harry?
- Jasne. Podoba mi się Harry, ale sekret. Pfff.
- A co, nie podobam Ci się? – spojrzał na mnie oczami jak kot ze Shrek’a.
Przewróciłam na to oczami.
- Och Harry. – zaśmiałam się. – Jesteś tak piękny, że kolana mi miękną na Twój widok.
- Serio?
- Nie. Proszę Cię. Weź się ogarnij. Zachowujesz się jak jakaś męska diva.
- Bez przesady.
- Wcale nie przesadzam. Czasami tak masz.
- Nie.
- No jak nie? Proszę Cię. Pytasz mnie, co piszę w swoim zeszycie. „Podoba mi się Harry?”. Czy Ty byś zapisywał w swoim notesie, że ja Ci się podobam przykładowo?
- Chyba nie.
- No widzisz.
- Bo bym Ci to wcześniej powiedział niż tam zapisał i wtedy nie byłoby sensu już tego zapisywać.
- Aa, no chyba, że tak.
Zamilkłam. Czyli mu się nie podobam. No cóż. Taki mój los. Przygryzłam wargę.  Opuściłam wzrok. Po co w takim razie mnie tu przywiózł. Nie chciał być sam, czy co? W sumie nie powinnam się dziwić. Znikał gdzieś dosyć często i nie przedstawił mnie tej czwórce, w zasadzie siódemce ludzi, z którą często go widziałam przez okno…
- Stało się coś? – zapytał zmartwionym głosem Harry. – Uraziłem Cię czymś?
- Nie. Coś Ty. – spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. – Nic się nie stało. Jest ok.
- Na pewno?
- Oczywiście.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 9, wieczorem oczywiście.
- Już prawie 9 – powiedziałam. – Jutro wyjeżdżamy z samego rana.
- Wiem. – powiedział Harry. – Mam propozycję. Może pójdziemy na spacer nad ocean. Co Ty na to?
- Brzmi kusząco. – uśmiechnęłam się.
- W takim razie chodźmy. – wstał i podał mi rękę, którą złapałam.
Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się na plażę. Szliśmy w ciszy. Oprócz szumu fal słychać jeszcze było tylko nasze oddechy. Nie miałam zamiaru rozpoczynać rozmowy. Było zbyt romantycznie w tej chwili, nie chciałam tego niszczyć.
- Czekaj! – zaczął Harry – Zatrzymaj się na chwilę Lara.
- Co jest? – odwróciłam się w jego stronę.
- Chciałem Ci coś powiedzieć.
- Taa, jasne. Wal śmiało. – powiedziałam i spojrzałam na ocean. Pewnie powie mi coś w stylu, miałaś rację, nie mam tyle kasy, żeby zapłacić za hotel, dołożysz się? Masakra.
- Bo ja.. chciałem. Umm.
- Proszę Cię. Wysłów się w końcu. Czy to takie trudne?
- Oczywiście, że to jest trudne.
- Od kiedy wypowiedź jest trudna? Błagam Cię. Chyba mówić umiesz.
- Potrafię mówić. Ale jak chodzi o powiedzenie, że się w Tobie zakochałem, to już jest gorzej.
- Zaraz, zaraz. Co? Wróć. Co mówiłeś?
- Powiedziałem coś?
- Tak. Ty się we mnie zakochałeś?
- Jednak powiedziałem.
- Chrzanisz głupoty no nie?
- Skądże znowu. Dlaczego tak myślisz?
- Bo we mnie się jeszcze nikt nie zakochał. Jestem brzydką i biedną idiotką. Po co komu ktoś taki!
- Wcale nie jesteś brzydka, biedna chyba też nie, stwierdzam po ilości ubrań, którą sobie kupiłaś. Idiotką tym bardziej nie jesteś.
- Co do biedoty. Teraz już nie jestem, ale Ty wiesz, co było kiedyś. Piękna się nie czuję.
- Co Ty opowiadasz? – mówiąc to podszedł do mnie i złapał mnie za dłonie. – Jesteś piękna. – patrzył na mnie tymi swoimi oczami. – Twoje niebieskie oczy działają na mnie jak hipnotyzery. Twoje długie włosy, uwielbiam je dotykać, kocham kiedy niechcący na mnie opadają. Twoja figura jest nienaganna. Uśmiech przyprawia mnie o szybsze bicie serca, a dotyk o dreszcze na całym ciele. Głos powoduje, że chciałbym Cię słuchać non stop, szczególnie gdy się denerwujesz. – opuściłam wzrok, ale on ręką podniósł mi podbródek. – Jesteś idealna dla mnie pod każdym względem. – pochylił się i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Zamknęłam przy tym oczy. Czułam się idealnie. Jego wcześniejsze słowa i teraz ten pocałunek sprawiły, że czuję się wyjątkowa. Gdy oderwaliśmy się od siebie Harry spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam jego uśmiech. Czekał na coś. Pewnie teraz ja powinnam mu coś powiedzieć.
- Nawet nie wiesz, nie masz pojęcia, ile te słowa dla mnie znaczą. Jesteś dla mnie bardzo ważny, ale to chyba jeszcze nie miłość, ale na pewno zauroczenie.
Posmutniał trochę, ale zaraz znowu wrócił mu uśmiech.
- Chyba nie miłość. – zaśmiał się. – Dobrze, że mam chociaż jakąś szansę. A teraz wracajmy do pokoju.
- Dobrze.
Złapał mnie za rękę. Wolnym krokiem wracaliśmy do hotelu. Oj masz szansę masz. Zaśmiałam się sama do siebie. Gdy wróciliśmy do pokoju, poszłam wziąć szybki prysznic. Po mnie zrobił to samo Harry. Ja w tym czasie dopakowałam resztę rzeczy. Gdy skończyłam położyłam się w łóżku i próbowałam zasnąć. Harry wrócił z łazienki i położył się koło mnie. Tym razem się zbliżył i objął mnie w pasie. Wtulił mnie w siebie i złożył pocałunek na moim ramieniu. Poczułam się jakoś bezpiecznie. Jak nigdy dotąd. Uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam oczy.

Z samego rana, tuż po śniadaniu zapakowani wyszliśmy do recepcji. Harry podszedł do kobiety, by się z nią rozliczyć. Ja czekałam na niego przy wyjściu.
- Do zobaczenia panie Styles. – uśmiechnęła się recepcjonistka. – Miłego dnia.
- Do widzenia. Dziękuję. – powiedział uśmiechnięty Harry. Odszedł i ruszył w moją stronę. Gdy stanął obok mnie wziął torby. – Idziemy? – zapytał.
- Jasne. – uśmiechnęłam się.
- Samochód już czeka, jak widzę.
Włożył torby do bagażnika. W tym czasie usiadłam na miejscu pasażera. Harry poszedł od strony kierowcy. Wsiadł do środka i ruszył.  Po około godzinie jazdy zajechaliśmy na miejsce. Do domu. Harry pomógł mi wnieść rzeczy do pokoju. Potem jeszcze posiedział ze mną chwilę, aż do obiadu, a po nim poszedł do kurortu. Zostałam sama w domu. Stwierdziłam, że w ciągu tygodnia nazbierało się sporo kurzu na półkach, więc zabrałam się do sprzątania. Zajęło mi to sporo czasu. Po męczącej pracy padłam na kanapę w salonie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się koło 7, na dworze jeszcze było jasno, ale tak za dwie godziny ściemnieje. Poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki. Na kolację jeszcze coś się znajdzie. Wyjęłam jogurt naturalny i ugotowałam sobie jedno jajko, które później pokroiłam i poukładałam na dwóch kanapkach. Do tego ogórek i papryka. Zjadłam kolację i posprzątałam po sobie. Będę musiała z samego rana pójść do sklepu, bo na śniadanie nic nie mam. Teraz nie chce mi się ruszać z miejsca. Najchętniej poszłabym spać. Znowu zaczęłam przysypiać. Jednak nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, który poderwał mnie na równe nogi. Wstałam i podeszłam do nich. Wyjrzałam przez wizjer. Na dworze stał Harry. Co on chce? Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz, przez co sama się uśmiechnęłam.
- Już się stęskniłeś? – zaśmiałam się.
- Oczywiście. Ale nie tylko dlatego przyszedłem. – uśmiechnął się. Zza siebie wyciągnął siatkę, pełną siatkę. – Przyniosłem Ci jedzenie. Chleb, bułki, masło, jajka, jakieś warzywa, owoce, coś słodkiego i oczywiście wodę, no i jogurty.
- Ale jak to? Skąd wiedziałeś, że mam pustą lodówkę?
- Ty już kompletnie kochanie nie ogarniasz. Robiłem obiad przecież.
- No tak. Faktycznie. Zapomniałam. Jestem padnięta. Kochany jesteś. Dziękuję. – mówiąc to musnęłam go delikatnie w policzek. Wzięłam od niego zakupy. – Jak chcesz to wejdź. – powiedziałam. Zaniosłam zakupy do kuchni. Część włożyłam do lodówki, a resztę do szafek. Potem wróciłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Harry. Usiadłam obok niego i przysunęłam się. Położyłam mu głowę na ramieniu.
- Wiesz jaka jestem padnięta? – zapytałam.
- Nie mam pojęcia.
- Oj bardzo, bardzo. – ziewnęłam.
- No to już widzę. – zaśmiał się.
- I co się śmiejesz? – zapytałam. – Nie śmiej się ze mnie. – zrobiłam smutną minę.
- Już dobrze. Nie śmieję się z Ciebie. Nie smuć się. – pocałował mnie w policzek.
Żeby go lepiej widzieć położyłam się mu na kolanach i parzyłam na niego lekko przymykającymi oczami. Uśmiechaliśmy się do siebie. Nic nie mówiliśmy. Było romantycznie. Harry mierzwił mi włosy palcami jednej ręki. Drugą trzymałam ja. Patrzeliśmy tak na siebie przez jakiś czas. Nic w tym momencie nie było by bardziej wymowne niż to milczenie. 












__________________________________________________________
Czytasz - komentuj.
Rozdział 11. Krótki, zdecydowanie krótszy niż 10. Tego jestem pewna. Jestem już w sumie na półmetku, bo planuję napisać około 22 rozdziały + epilog. Myślę, że się zmieszczę ze wszystkim, co chcę ująć w blogu. 
Dzięki za komentarze ;) Xx

7 komentarzy:

  1. czytając słuchałam If (don't Ever Blame Yourself)by Last Days of April...to było niesamowite uczucie widziałam wszystko oczami wyobraźni dziekuje ci <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podobało xx a piosenka, którą słuchałaś cudowna, właśnie sobie ją przesłuchałam <3

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się że Tobie też się spodobała xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam rozdział i musze powiedzieć,ze piszesz świetnie :)
    Dobrze się ten rozdział czyta. Jak już czytałam to nie mogłam sie oderwać od niego :) Masz talent :)
    Zapraszam do mnie na youre-missing-my-love.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Podoba mi się Harry?
    - Jasne. Podoba mi się Harry, ale sekret. Pfff."
    Lara mówiła że nie zrobi tego pierwsza. a jednak wyznała Harr'emu pierwsza ze jej sie podoba :P

    hahahahahha x D xx

    OdpowiedzUsuń