Z łóżka zerwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
Otworzyłam i zaczęłam czytać.
Od: Harry .x
Dziwne jest to, że tęskniłem za
Tobą przez całą noc? ;)
Oj bardzo dziwne mój drogi. Bardzo. Nie wiedziałam co mu
odpisać.
Do: Harry .x
:)
Uśmieszek powinien mu wystarczyć. Wzięłam zeszyt i zapisałam
w nim wrażenia z wczorajszego dnia. Gdy skończyłam poszłam wziąć długą kąpiel.
Następnie zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, mimo że było już po
południu. Gdy skończyłam zadzwonił telefon.
- Tak? – zapytałam odbierając.
- Jak tam Lara?! Jak żyjesz? Wiem, że dopiero dwa dni odkąd
wyleciałam, ale martwię się. Patrzałam na konto i ubyło jedynie 100$. Czy Ty
dziecko nic nie jesz? Nie jeździsz sobie czegoś kupić?
- Blanka! Proszę Cię, nie będę szalała pod Twoją
nieobecność.
- Dlaczego? Przecież Ci nie zakazuję. Możesz robić co
chcesz. A właśnie, jak żyjesz?
- A dobrze, ale strasznie tęsknię za Tobą.
- Ja też tęsknię. I przypominam Ci jedź na zakupy, albo na
jakąś wycieczkę, a nie siedzisz w domu. Ok?
- Dobrze.
- Muszę kończyć. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham.
Rozłączyła się. Wzięłam talerzyk i kubek i poszłam
posprzątać po śniadaniu. Później wzięłam szmatki i nalałam wodę do miski i
zaczęłam ścierać kurze w mieszkaniu. Następnie odkurzyłam, a na końcu zmyłam
podłogi. Zmęczona usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Jutro sobota. Może pojadę
sobie na jakąś wycieczkę. W telewizji leciała bajka, bo miałam włączony DC.
„Randka z gwiazdą”. Haha. Ciekawie by było coś takiego przeżyć. Weszłam na
Internet i ogarnęłam mapę LA. Znalazłam jakieś fajne i wyglądające na
romantyczne miejsce. Zaśmiałam się. Po raz kolejny dzisiejszego dnia zadzwonił
telefon. Tym razem nie dzwoniła Blanka tylko Harry.
- Słucham Cię. – zaśmiałam się do słuchawki.
- Myślałem, czy może wpadłbym dzisiaj do Ciebie i
oglądnęlibyśmy jakiś film razem. Co Ty na to?
Zaśmiałam się sama do siebie.
- Hmm. Niech no się zastanowię.
- No i, co myślisz? - spytał po chwili.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł.
Czułam jakby Harry się uśmiechał.
- To o której mogę wpaść?
- Tak za dwie godziny? – zaproponowałam.
- Spoko. Będę za dwie godziny.
- Ok. Pa.
- Pa.
Szybko pobiegłam na górę do łazienki. Wzięłam szybki
prysznic. Wymyte włosy wysuszyłam i ułożyłam. Ubrałam się w czyste ciuchy, a
brudne nastawiłam w pralce. Potem poszłam na dół i wyjęłam coś do jedzenia.
Poukładałam smakołyki na półmiski i położyłam na stoliku naprzeciwko telewizora.
Usiadłam na kanapie i czekałam na Harry’ego. Zastanawiałam się, czy
zaproponować mu jutro ten wyjazd, czy może lepiej pojechać sama. Nie wiedziałam
jakby zareagował. Chociaż reakcja często nie odzwierciedla tego, co człowiek
myśli. Mam mętlik w głowie. Może lepiej jak pojadę sama. Chyba tak. Tak będzie
lepiej. Nie znam się z nim nie wiadomo jak długo, żeby proponować mu wspólny
wyjazd. Jeszcze nie czas. Siedziałam tak na kanapie. Nagle ktoś zapukał do
drzwi balkonowych. Spojrzałam w lewo. Na plaży stał uśmiechnięty Harry.
Podniosłam się z miejsca i podeszłam do drzwi balkonowych. Otworzyłam je i
wpuściłam Harry’ego do środka.
- Cześć. – powiedziałam.
- Hej śliczna. – powiedział Harry. Schylił się i chciał już
pocałować, ale lekko się uchyliłam, więc pocałował mnie tylko w policzek.
- Rozgość się. – posłałam mu uśmiech. – Właściwie, to jaki
film będziemy oglądać?
- Przyniosłem „The Notebook”. – uśmiechnął się.
- Widziałam go już, ale to nic. – zaśmiałam się. – Bardzo
lubię Ryan’a Gosling’a.
- Mhm. A ja bardzo lubię Rachel McAdams.
- No to idealnie się składa. Ja lubię głównego bohatera, a
Ty bohaterkę.
- Faktycznie.
Spojrzałam na niego jak wyjmował płytę i wkładał ją do
odtwarzacza. Nalałam wody do szklanek i podchodząc podałam mu jedną szklankę.
- Proszę bardzo. – uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. – odwzajemnił uśmiech, ale chyba do końca nie
był zadowolony. Na pewno nie był. Przecież nie dałam mu się pocałować.
- Wydajesz się jak byś nie miał humoru. – powiedziałam
bacznie się mu przyglądając.
- Nie, dlaczego? – spojrzał na mnie.
- Przecież widzę. Nagle straciłeś humor.
- Wcale nie.
- Jasne. Mnie nie oszukasz. Znam się na ludziach. – uniosłam
brwi do góry.
- Mnie jeszcze tak dobrze nie znasz. – powiedział. Miał
rację.
- Ty mnie też nie. Dobra
już Cię nie męczę pytaniami, bo i tak mi nie powiesz prawdy. Oglądamy.
- Spoko. – burknął pod nosem.
Był widocznie wkurzony. Nie wszystko będzie się mu udawało.
Na pewno nie ze mną. Jestem trochę dziwna, przez te wszystkie przejścia. Z
drugiej strony jakoś szybko się ten „piekarz” obraża, zachowuje się jak
gwiazdka, która wszystko może mieć bez problemu. Zaśmiałam się przez to
wszystko pod nosem, ale widocznie to zauważył.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał.
- Z Ciebie.
- Ze mnie? – zrobił skrzywioną minę.
- Tak. Przecież nie będę się śmiała z filmu, bo nie ma się
tu nawet z czego śmiać, ani z siebie.
- Czemu się ze mnie śmiejesz?
- Bo zastanawiam się, czy serio jesteś wkurzony przez to, że
nie dałam Ci buziaka na powitanie, tylko nadstawiłam policzek. – spojrzałam na
niego. Widać było, że strzeliłam w 10.
- Wcale nie.
- Dobra. Mów co chcesz. Ja wiem swoje. Akurat to widać. Mnie
nie oszukasz. Już Ci mówiłam. Pamiętaj. Poza tym Harry, znamy się zaledwie dwa dni, a Ty już
oczekujesz ode mnie nie wiadomo czego.
- Ale wczoraj mnie pocałowałaś.
- Wczoraj to było co innego. Poniosło mnie. Przepraszam
jeżeli przez to coś sobie ubzdurałeś.
- Ubzdurałem? Niby co?
- Nie wiem. Może to, że jestem już Twoja, hmm? – spojrzałam
na niego. Byłam lekko zdenerwowana.
- Wcale tak nie myślałem. To chyba Ty sobie ubzdurałaś coś.
- Ok. Niech Ci będzie. To ja sobie ubzdurałam. Skończmy tą
idiotyczną rozmowę. Zaraz wracam. – wstałam i wyszłam niby na górę, ale drugim
wyjściem wyszłam na dwór i poszłam na plażę.
Stanęłam nad oceanem i patrzyłam w dal, na horyzont. Zawsze
wychodzi na to, że wszystko to moja wina. To ja sobie ubzdurałam, że w ogóle
się mogę mu podobać. Jestem idiotką. Jednak ludzie dobrze mówili. Nie
kumplowali się ze mną bo byłam biedna, ale gadali na mnie, że jestem idiotką po
matce. Wiem, że mama miała problemy z nerwami i mogło się wydawać, że jest
chora psychicznie, ale to wszystko było spowodowane ciągłym życiem na
kredytach. Jak mogła normalnie funkcjonować bojąc się o kolejny dzień. Mamo jak
mi Ciebie brakuje! Bardzo. Dla mnie nie było ważne co gadają ludzie. Dla mnie
była ważna ona. Zawsze potrafiła mi doradzić i to dzięki niej nie rzuciłam
tańca. Spojrzałam w niebo. Do moich oczu napłynęły łzy. Zawsze tak będzie.
Zawsze będę o nich sobie przypominać… Bez nich nigdy już nie będzie tak samo.
Usiadłam na piasku i zamknęłam oczy, a po moich policzkach spływały co jakiś
czas kolejne łzy. Nagle poczułam, że ktoś siada za mną i obejmuje mnie, a głowę
wtula w moją szyję. Poznałam zapach jego perfum i delikatny dotyk.
- Przepraszam. – wyszeptał mi do ucha, a po mym ciele
przeszedł niesamowicie miły dreszcz.
Nie odezwałam się. Wolałam milczeć. Łzy nadal omywały moje
oczy.
- Przepraszam. – powiedział znowu. – Ja nie chciałem. To
było bardzo dziecinne. Tak, byłem zły, że mnie nie pocałowałaś na powitanie.
Przepraszam. Nie powinienem. Mimo że znamy się te dwa dni, to czuję się tak,
jak bym znał Cię o wiele dłużej. Jesteś dla mnie ważna.
Gdy skończył mówić, sprawił, że poczułam się lepiej.
- Nie chcę żebyś przeze mnie płakała. – szepnął jeszcze.
- Nie płaczę przez Ciebie. – odezwałam się w końcu.
- To przez kogo?
- Płaczę przez siebie, że nie potrafię się przyzwyczaić do
tego, co jest teraz. Tylko żyję non stop przeszłością.
- Popatrz na mnie. – powiedział.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Iii? – zapytałam.
Nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął, co spowodowało,
że na mojej twarzy również zagościł uśmiech.
- Właśnie o to mi chodziło. – zaśmiał się. – Mam pytanie.
Nie wybrałabyś się ze mną na jakąś wycieczkę? Nie chce mi się non stop siedzieć
w tym samym miejscu.
Zaśmiałam się sama do siebie.
- Dlaczego się śmiejesz? - zapytał.
- Bo dzisiaj ciotka dzwoniła i kazała mi gdzieś jechać, coś
zwiedzić, a nie siedzieć cały czas w domu.
- Masz tu samochód? – zapytał.
- Tak. Dała mi swoje klucze do Range Rovera.
- Spoko. – odparł. Widocznie marka samochodu nie zrobiła na
nim większego wrażenia.
- W takim razie może pojedziemy tym samochodem co?
- Jak chcesz. – uśmiechnął się. – A teraz chodź. Wracamy do
domu i kończymy film. – wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. – No dalej. Łap.
– załapałam, a on pomógł mi wstać i nie puszczając pociągnął mnie do domu.
Usiedliśmy na kanapie i kończyliśmy film. Później jeszcze
długo gadaliśmy. Harry stwierdził, że włączy jeszcze swój ulubiony film „Love
Actually”. Zgodziłam się. Około 1 nad ranem byłam już tak padnięta, że
przysunęłam się do Harry’ego i oparłam głowę na jego ramieniu. Nie minęło nawet
kilka sekund, kiedy Harry objął mnie, a ja mogłam się w niego jeszcze bardziej
wtulić.
________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Potrzebuję Waszej motywacji. Taki komentarz to dla Was zaledwie kilka sekund, a dla mnie niesamowita motywacja. Naprawdę. Nie każę Wam zakładać sobie kont na blogspot. Można też komentować jako anonim. Bynajmniej tak mi się wydaje. :) Jeżeli się mylę, to przepraszam. Poza tym jak się podoba rozdział? :) Buziaki. Xx
Pierwsza oznaka gwiazdki :p
OdpowiedzUsuńAle jak znam zycie nie dostanie tak szybko tegoco chce :)
Git malinka xx
aww <3 slodko, ta klotnia:D swoja droga musisz sie niezle nameczyc zeby te gify czy fotki znalesc <3
OdpowiedzUsuń