Czas leci jak szalony. Już tydzień odkąd tu przyleciałam.
Niesamowite. Dzisiaj jadę z ciotką na plan. Jestem podekscytowana, bo jeszcze
nigdy nie miałam możliwości być w takim miejscu nawet w Polsce, a co dopiero w
Hollywood. Nie wierzę w to jeszcze. W ogóle Blanka kupiła mi laptopa,
tłumacząc, że powinnam mieć połączenie ze światem i telefon, uzasadniając, że
powinnam mieć też połączenie z nią. Podziękowałam za to, ale co to kurde
podziękowanie. A i w ogóle odpowiedziałam do NYADA, że przyjmuję propozycję i
od października będę studiowała w New York. WOW. Szał. Blanka jest tym też
bardzo podekscytowana, bo sama kiedyś marzyła o NYADA. Zajechałyśmy na plan filmowy.
Ludzie przywitali się z Blanką wychodzącą z auta. Ja też wyszłam, na szczęście
nikt mnie nie zauważył.
- Właśnie, zapomniałabym. – zaczęła Blanka. – To moja
siostrzenica, Laura, niedługo zacznie studiować na NYADA. – powiedziała Blanka.
- Hej. – pomachałam ręką i uśmiechnęłam się. – Jestem Laura,
ale ludzie mówią na mnie Lara. – powiedziałam.
- Cześć Lara. – krzyknęli.
Poszłam za Blanką i tłumem pracowników. Nagle podszedł do
mnie jakiś chłopak.
- Cześć – powiedział.
- Hej. – spojrzałam na niego i zapytałam – Chciałeś coś?
- Tak. – odparł.
- Wal. – powiedziałam.
- Co będziesz studiowała na NYADA?
- Taniec. Głownie. Chociaż tam się też ma zajęcia wokalne i
teatralne, ale głównie taniec.
- Super. Moja dziewczyna też tańczy, ale tak tylko dla
siebie.
- Aaa, spoko. To fajnie. – uśmiechnęłam się. – A Ty tutaj
pracujesz?
- Tak. Jestem dźwiękowcem. – powiedział.
- Miło mi poznać, tak w zasadzie. – odparłam po chwili. –
Jestem Lara.
- Philip. – uśmiechnął się i podał mi rękę. – Dobra Lara, ja
muszę lecieć. Miło było. Pa.
- Pa. – machnęłam mu ręką.
Poszłam się przejść. Oglądałam jak wygląda cały plan, robiąc
przy tym zdjęcia. Nigdy nie sądziłam, że będę kiedykolwiek na planie filmowym.
Wyjęłam z plecaka zeszyt, który jak zawsze miałam przy sobie i zaczęłam
zapisywać wrażenia, siedząc na ławeczce. Nagle ktoś się do mnie przysiadł, więc
pośpiesznie zamknęłam zeszyt i spojrzałam na przybysza. Oczom nie wierzę…
- Cześć. – uśmiechnął się sam Jake Gyllenhaal.
- Siema. – powiedziałam.
- Jestem Jake. A Ty?
- Lara. I wiem kim jesteś. Poza tym grasz z Blanką w filmie.
Moją ciotką.
- Aaa, to Ty jesteś jej siostrzenicą. Tak właśnie myślałem,
bo jesteście podobne. – uśmiechnął się.
- Zadam Ci pytanie, ok?
- Dajesz. – zaśmiał się.
- Czemu się do mnie przysiadłeś? – zapytałam ze śmiechem.
- Bo chciałem Cię poznać. Lubię poznawać nowych ludzi. Poza
tym myślałem, że powiesz mi więcej o Blance, bo to fajna kobieta jest.
- Ładna, co nie?
- Ładna, bardzo ładna.
- Dobrze, że jesteś bezpośredni i nie owijasz w bawełnę. Ona
takich lubi. – puściłam mu oczko.
- Serio?
- Tak. Poza tym.. – ugryzłam się w język, chciałam
powiedzieć, że Blanka też na niego leci, ale chyba nie wypada.
- Poza tym co?
- Poza tym, to powinieneś się postarać. Może coś się wykluje
między wami podczas pracy. – zaśmiałam się
- Ale to już zależy od was.
- No tak, tak.
- Dobra Jake, ja lecę. Miło było poznać. Naprawdę. Bardzo
miło. Tylko może zrobimy sobie zdjęcie co?
- Jasne. To normalne w mojej pracy. – zaśmiał się, po czym
zrobiliśmy sobie zdjęcie.
- Dzięki. Pa.
- Na razie Lara. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- No może jeszcze kiedyś wpadnę na plan. – zaśmiałam się.
Wróciłam na plan, a za mną przyszedł Jake, który się do mnie
uśmiechnął. Podeszłam do Blanki i powiedziałam:
- Blanka, ja wrócę do domu, ok?
- Pamiętasz drogę?
- Tak. Zapisałam sobie jak mówiłaś jeżeli będziesz chciała wrócić do domu, to jak wyjdziesz pójdź w prawo
i na pierwszym przystanku wsiądź w autobus nr 469 i jedź nim przez dziewięć
stacji, a na dziesiątej wysiądź i idź w tą stronę, w którą jedzie autobus, po
czym skręć w pierwszą uliczkę w prawo i 1km dalej będzie ten „hotel nad
oceanem”. Potem plażą 500 metrów w lewo i będzie nasz dom. Zajmie Ci to około
godziny.
- Dokładnie. Czyli wszystko pamiętasz. Trzymaj klucze, te
będą Twoje. Dorobiłam specjalnie. – zaśmiała się. – Masz tu kasę. – powiedziała
i wyciągnęła z portfela banknot.
- Aż tyle?
- Może zachce Ci się jeść lub pić, kto wie.
- Blanka.
- Nie marudź. Teraz możesz już iść.
- Ok. – dałam jej buziaka w policzek. – Jake ma się ku
Tobie. – szepnęłam jej do ucha. – Tylko cii. – zaśmiałam się.
Blanka spojrzała na mnie wielkimi oczyma, a ja tylko jej
pomachałam i poszłam na przystanek. Po około pięciu minutach przyjechał ten
oczekiwany autobus, do którego wsiadłam i kupiłam bilet. Zrobiłam tak jak
kazała Blanka. Wysiadłam na dziesiątej stacji i poszłam prosto, po czym
skręciłam w prawo. Szłam tak jakiś czas, słuchając muzyki. Droga była osłonięta
drzewami, uroczo to wyglądało. Po jakimś czasie pojawił się w końcu hotel, o
którym była mowa. Weszłam na plażę, ściągnęłam trampki i włożyłam je do plecaka
i ruszyłam w lewo do domu. Było tu nawet sporo ludzi, chodź patrząc w prawo
było ich dużo więcej, bo w tamtą stronę ciągnęły się inne hotele. Jednak idąc w
stronę naszego domu, było ich na szczęście coraz mniej. Szłam wolnym krokiem
przy brzegu, co jakiś czas fale oblewały mi nogi. Poczułam się jak kiedyś, jak
byłam z rodzicami nad polskim morzem. To były jedyne wspólne wakacje, jeszcze
Kacper wtedy był. Jak mi ich cholernie brakuje. Teraz jestem tak daleko od
Polski i nie mogę nawet iść na cmentarz i posiedzieć z nimi chwilę. Szłam przed
siebie nie zwracając na nic uwagi. W końcu doszłam do domu, gdzie przebrałam
się w strój i poszłam na plażę. Byłam na niej sama, co jest dla mnie wielkim
plusem, bo przyzwyczaiłam się do samotności. Trochę popływałam, a potem
położyłam się na piasku, zamknęłam oczy i opalałam się mocno grzejącym słońcem.
Po około dwóch godzinach leżenia wróciłam do domu. Przygotowałam obiad, a
dokładniej spaghetti w wymyślonym przeze mnie sosie. Łatwy obiad do odgrzania,
jakby ciotka była głodna. Później poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się, wzięłam
książkę, którą ostatnio kupiłam, autorstwa Harlan’a Coben’a „Zostań przy mnie”,
ale w wersji oryginalnej czyli po angielsku „Stay Close”. Wybraną książkę
wzięłam i poszłam z nią na podwórko. Wśród drzew ciotka miała hamak, więc
rozłożyłam się na nim i zaczęłam sobie czytać. Czytając słyszałam krzyki
biegających ludzi, chociaż wiadomo, niewielu ich tu dobiegało. Ludzie na ogół
są leniwi i wolą po prostu rozłożyć się najbliżej swojego hotelu, więc nie
zapuszczają się tak daleko. Po dość długim czasie wróciłam do domu i poszłam do
pokoju. Wzięłam laptopa i wyszłam na balkon. Siedząc na nim, po raz kolejny
widziałam pewnego chłopaka, który biegł brzegiem oceanu. Czemu po raz kolejny?
Bo już któryś dzień z rzędu biegnie tą samą trasę. Widocznie lubi biegać. Wróciłam
na moment do pokoju i wyjęłam z plecaka moje płyty, które zapomniałam wyjąć
wcześniej. Było ich mnóstwo. Przez to, że nie miałam komputera zawsze starałam
sobie kupić płytę wokalisty, którego usłyszałam w radiu, albo gdzieś indziej.
Także uzbierało się ich trochę. Przykładowo Ed Sheeran, Hurts (już dwie płyty),
Kings of Leon, Pink Floyd oraz wielu innych wykonawców. Skopiowałam płyty na
dysk w komputerze po czym zaniosłam je do pokoju i ustawiłam na półce, pod
książkami, których też było sporo. Nieliczne z nich były po polsku, większość
miałam w oryginale. Skopiowaną muzykę posegregowałam w foldery. Później jeszcze
sprawdziłam kilka stron i wyłączyłam neta. Wróciłam do pokoju i poszłam wziąć
kąpiel. Gdy wróciłam znowu do pokoju dochodziła już 22. Poszłam na dół i
zamknęłam drzwi. Blanka, mówiła, że ma swoje klucze, więc spokojnie otworzy.
Włączyłam też alarm, bo tak mi kazała i wróciłam do pokoju, po czym poszłam
spać.
______________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Wasze komentarze naprawdę dają mi chęci do dalszego pisania. Jakby było ich więcej, miałabym jeszcze więcej ochoty żeby pisać kolejne rozdziały. Może wygląda to na to, że Was błagam, ale serio by mi wasze komentarze pomogły. Tym, którzy komentują - dziękuję po raz kolejny.
Chcesz być informowany o nowym rozdziale? Wpisz w komentarzu nazwę twittera, a będę Cię informowała :)
nowy nowy nowy.. co dalej kurde:D coo dalej co dalej:D co to za koles co tak biega:D
OdpowiedzUsuńCo raz bliżej Harre'go :)
OdpowiedzUsuńA jednak nie czytałam :D
xx