Zapaliło się nagle światło, a moim zmęczonym oczom ukazała
się kobieta w habicie, ściślej mówiąc zakonnica. Czyli jednak miałam rację, że
to zakon. Rozglądnęła się w obie strony.
- Jest tu kto? – zapytała niepewnie. – Halo?
- Tak. Ja jestem. – wyłoniłam się z cienia. Stanęłam
naprzeciwko kobiety. Spojrzałam na nią swoimi niebieskimi oczami, a ona nic nie
mówiąc podała mi rękę.
- Chodź dziecko. – powiedziała w końcu. Niepewnie podałam
jej swoją dłoń, a drugą zgarnęłam moje torby. Gdy weszłyśmy do środka poczułam
na sobie przyjemne ciepłe dreszcze. Różnica temperatur między dworem, a ciepłym
pomieszczeniem była przeogromna. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Nawet nie
zauważyłam jak kobieta stanęła obok mnie.
- Jak Ci na imię? – zapytała.
- Jestem Laura. – uśmiechnęłam się.
- Dobrze. W takim razie Laura, dziś nie będę Cię już męczyła
pytaniami. Pozwól, że pokażę Ci pomieszczenie, gdzie będziesz mogła przespać
się choć dzisiaj. – odparła.
- Dziękuję.
Skierowałam się za kobietą. Pokazała mi piękny pokój,
pewnie gościnny, oraz łazienkę, która była czymś czego potrzebowałam od
dawna. Gdy zakonnica chciała opuścić pomieszczenie powiedziałam:
- Przepraszam, a jak mam się zwracać do siostry?
- Jestem siostra Eulalia. – uśmiechnęła się. – Dobranoc
Laura. Słodkich snów.
- Dobranoc siostro Eulalio.
Usiadłam na łóżku. Wokół było tak bardzo przytulnie. Barwy
pomieszczenia jeszcze dodatkowo ogrzewały to miejsce. Wyjęłam z torby piżamę i
swoje kosmetyki, które zabrałam z mieszkania i poszłam do łazienki. Siedziałam
tam chyba z godzinę, przez co później miałam wyrzuty sumienia, bo już było
późno, a przez swoją bezmyślność mogłam komuś przeszkodzić w spaniu. Szybko
więc wróciłam do pokoju. Brudne rzeczy, które wyprałam ręcznie powiesiłam na
kaloryferze. Weszłam pod ciepłą kołdrę i chciałam już iść spać, kiedy moim
oczom ukazał się krzyż. Wyszłam pośpiesznie z łóżka i klękając, podziękowałam
za siostrę Eulalię. Gdyby nie ona, z pewnością mnie by tutaj nie było.
Wskoczyłam znowu pod kołdrę i szybkim ruchem zgasiłam światło. Sen zmorzył mnie
bardzo szybko, bo już od kilku dni nie leżałam w tak wygodnym łóżku i tak
ciepłym pomieszczeniu.
Rano obudziły mnie promienie słońca, które wpadły przez
okienko znajdujące się dokładnie naprzeciwko łóżka. Otworzyłam niechętnie oczy
i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W pierwszym momencie zdziwiłam się, co tutaj
robię, ale chwilę później przypomniałam sobie całą wczorajszą sytuację. Nie
wiedziałam, co mam zrobić, żeby podziękować siostrze Eulalii za okazane mi
serce. Wstałam z łóżka i sprawnie ubrałam się w wybrany przeze mnie strój,
stosowny do miejsca, w którym się
znajduje. Były to długie jasne jeansy, koralowy top, na który narzuciłam biały
przechodzący ku dołowi w czerwień sweterek. Na nogi ubrałam czerwone trampki.
Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Na małym korytarzu nikogo nie było. Wokół
była przenikliwa cisza. Skierowałam się w stronę dochodzącego z oddali światła.
Gdy doszłam na miejsce moim oczom ukazały się drzwi, którymi można było wyjść
do ogrodu. Wyjrzałam przez nie. W ogrodzie zobaczyłam około dziesięć sióstr,
które pieliły grządki. Chciałam wyjść i zapytać się, gdzie mogę znaleźć siostrę
Eulalię, ale najwyraźniej to ona znalazła mnie, bo nagle usłyszałam jej głos:
- Witaj Lauro. Jak się spało?
Odwróciłam się i spojrzałam w jej stronę z lekkim uśmiechem.
- Bardzo dobrze. Właśnie siostrę szukałam.
- W takim razie zapraszam Cię do mojego gabinetu.
Ruszyłam za nią. Szłyśmy po schodach, chyba na trzecie
piętro. Gdy tam dotarłyśmy, siostra otworzyła drzwi od jakiegoś pomieszczenia i
zaprosiła mnie do środka. Weszłam zaraz za nią i zamknęłam za sobą drzwi.
Stałam teraz w kremowym pokoju, bardzo przytulnym, gdzie przy oknie znajdowało
się biurko i dwa krzesła. Na jednym z nich usiadła siostra Eulalia.
- Usiądź proszę. – powiedziała siostra wskazując mi krzesło
naprzeciw siebie. Zrobiłam tak jak prosiła. – Lauro powiedz mi coś o sobie.
Mimo że jestem tutaj przełożoną, nie mogę pomagać w nieskończoność osobie, o
której nic nie wiem. – dodała.
- Jak już mówiłam – zaczęłam – jestem Laura, Laura Hertel.
Mam dziewiętnaście lat. Dlaczego tu trafiłam. Prawda jest taka, że straciłam
rodzinę. Rodzice zginęli dwa tygodnie temu w wypadku. Przez to, że byli
zadłużeni komornik zabrał mi mieszkanie, a rząd stwierdził, że nie należy mi
się nawet najniższa renta po rodzicach. Musiałam wynieść się z domu i do
wczoraj spałam w tunelu metra, ale wygonił mnie dozorca i szukałam jakiegoś
schronienia, no i trafiłam na siostrę i wasz zakon. To chyba tyle, tak w
skrócie. – powiedziałam i spuściłam głowę, czułam jak łzy napływają mi do oczu, zacisnęłam mocno usta i usiłowałam nie płakać. Nie chciałam, już za dużo razy to robiłam. Nie patrzyłam na siostrę. Nie
chciałam widzieć jej twarzy.
- Nie masz rodziny? – zapytała w końcu.
Podniosłam głowę.
- Pyta się siostra, czy mam jakieś ciocie, rodzeństwo?
- Tak. Właśnie.
- Jeżeli chodzi o rodzeństwo, to miałam brata, ale dwa lata
temu zginął w Niemczech na budowie. Dziadków też nie mam. Ojciec był
jedynakiem, a mama niby miała siostrę, chociaż ją widziałam tylko raz w życiu.
Wiem, że była od niej młodsza i wiem też, że nigdy nie wyszła za mąż, bo po
prostu nie chciała.
- Gdzie mieszka, jak się nazywa? Wiesz, czy nigdy nikt Ci
nie mówił?
- Wiem. Mama kiedyś mówiła, że wyjechała do Ameryki,
dokładniej to do Los Angeles i tam bodajże mieszka i dobrze jej się wiedzie.
Nie miałam nawet jak jej poinformować o pogrzebie rodziców. Jeżeli chodzi o to
jak się nazywa, to ma na imię Blanka, a nazwisko tak jak mamy panieńskie..
Chwilka. A tak właśnie Marszałek. Blanka Marszałek.
- Mhm. Tylko tyle o niej wiesz. Niewiele, ale można ją
znaleźć. Będziemy się starały. Uruchomię pewne znajomości i może się uda. Na
chwilę obecną jednak pozwolę Ci tu zostać, bo nie mam zamiaru wyrzucić Cię na
ulicę. A co zamierzałaś studiować?
- Dostałam się do NYADA.
- New York Academy of Dramatic Arts?
- Tak, dokładnie. - otworzyłam oczy ze zdziwienia - Skąd siostra zna pełną nazwę?
- Moja siostrzenica marzyła o tej szkole, ale się nie
dostała. I na co dokładniej?
- Taniec. Zdecydowanie. Ja się dostałam, ale nie mam środków
żeby tam polecieć i żeby studiować.
- Zobaczysz wszystko się ułoży Laura. – uśmiechnęła się. –
Mam do Ciebie jedną małą prośbę.
- Słucham.
- Chciałabym, abyś przez ten czas, który tutaj spędzisz,
pomagała nam w codziennych pracach np. gotowanie, czy sprzątanie pomieszczenia.
Zgadzasz się?
- Oczywiście. W sumie miałam się zapytać, co mogę zrobić za
okazane serce.
- Miło mi, że się zgadzasz. – uśmiechnęła się. – Teraz
chodź, przedstawię Cię pozostałym siostrom.
Wstałam i poszłam za siostrą Eulalią. Weszłyśmy na małą
salkę, gdzie pozostałe siostry siedziały i rozmawiały.
- Moje drogie. – odezwała się siostra Eulalia. – Pozwólcie,
że przedstawię wam Laurę. – wskazała na mnie – Będzie mieszkała z nami do
momentu, póki nie połączymy się z jej ciotką. Będzie również nam pomagała. Nie
wykorzystujcie jej do wszystkiego, bo przecież pomoc nie na tym polega.
Przeszła w swoim życiu wiele, mimo że ma dopiero dziewiętnaście lat. Także
zaakceptujcie ją i pomóżcie jej się przyzwyczaić do nowej sytuacji. – kończąc
zdanie siostra Eulalia wyszła z pomieszczenia. Pozostałe siostry spoglądały na
mnie i miło się uśmiechały. Boże, jak one wytrzymują całe życie ze sobą, w
takiej monotonii. To musi być prawdziwe powołanie.
Nie chciałam przeszkadzać. No dobra. Tak naprawdę nie
wiedziałam co robić, dlatego wyszłam i poszłam do pokoju, który został mi
podarowany na pewien czas. Tam posprzątałam, wyprane i wysuszone ubrania
poskładałam i włożyłam do torby. Usiadłam na łóżku i wyciągając z plecaka
zeszyt, otworzyłam go i zaczęłam dalej pisać.
***
To już tydzień. Czas pędzi jak szalony. Siedzę i tak sobie
myślę, przy czym stwierdzam, że jest mi bardzo dobrze. Czuję się o wiele lepiej
niż przed tygodniem. Nie sądziłam, że moje życie jednak się poprawi. Nie
siedziałam tutaj oczywiście bezczynnie przez ten cały tydzień. Jak obiecałam na
samym początku w ciągu tygodnia pomagałam w każdej pracy, oczywiście w takiej
jaką potrafiłam wykonać. Nawet zaprzyjaźniłam się z pewną młodą zakonnicą,
która dopiero kilka miesięcy temu przyjęła święcenia. Ma na imię Kasia, ale przyjęła imię Rita, tak też
do niej mówię, bo mi się bardziej podoba niż Kasia. Jest ode mnie zaledwie dwa lata starsza i zarazem jest
najmłodsza z całej tutejszej grupy.
- Lara! Lara! – krzyczała Rita i otworzyła drzwi do mojego
pokoju.
- Co się stało? – zapytałam ze zdziwieniem zamykając zeszyt,
w którym właśnie pisałam.
- Chodź szybko. Siostra Eulalia coś znalazła.
Wstałam pośpiesznie z łóżka i pobiegłam za Ritą na górę, do
gabinetu przełożonej. Weszłyśmy do środka. Spojrzałam na siostrę Eulalię, a ona
z uśmiechem poprosiła mnie o to, abym usiadła, bo ma mi coś ważnego do
powiedzenia.
___________________________________________________________________
uu ciekawie sie robi:D ciekawe kiedy pozna swoja milosc:) pisz dalej:D prosze;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńAle co dalej??
Pisz bo ciekawe :*
Xx