sobota, 1 czerwca 2013

II. Good people found me, thank God.

Zapaliło się nagle światło, a moim zmęczonym oczom ukazała się kobieta w habicie, ściślej mówiąc zakonnica. Czyli jednak miałam rację, że to zakon. Rozglądnęła się w obie strony.
- Jest tu kto? – zapytała niepewnie. – Halo?
- Tak. Ja jestem. – wyłoniłam się z cienia. Stanęłam naprzeciwko kobiety. Spojrzałam na nią swoimi niebieskimi oczami, a ona nic nie mówiąc podała mi rękę.
- Chodź dziecko. – powiedziała w końcu. Niepewnie podałam jej swoją dłoń, a drugą zgarnęłam moje torby. Gdy weszłyśmy do środka poczułam na sobie przyjemne ciepłe dreszcze. Różnica temperatur między dworem, a ciepłym pomieszczeniem była przeogromna. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Nawet nie zauważyłam jak kobieta stanęła obok mnie.
- Jak Ci na imię? – zapytała.
- Jestem Laura. – uśmiechnęłam się.
- Dobrze. W takim razie Laura, dziś nie będę Cię już męczyła pytaniami. Pozwól, że pokażę Ci pomieszczenie, gdzie będziesz mogła przespać się choć dzisiaj. – odparła.
- Dziękuję.
Skierowałam się za kobietą. Pokazała mi piękny pokój, pewnie gościnny, oraz łazienkę, która była czymś czego potrzebowałam od dawna. Gdy zakonnica chciała opuścić pomieszczenie powiedziałam:
- Przepraszam, a jak mam się zwracać do siostry?
- Jestem siostra Eulalia. – uśmiechnęła się. – Dobranoc Laura. Słodkich snów.
- Dobranoc siostro Eulalio.
Usiadłam na łóżku. Wokół było tak bardzo przytulnie. Barwy pomieszczenia jeszcze dodatkowo ogrzewały to miejsce. Wyjęłam z torby piżamę i swoje kosmetyki, które zabrałam z mieszkania i poszłam do łazienki. Siedziałam tam chyba z godzinę, przez co później miałam wyrzuty sumienia, bo już było późno, a przez swoją bezmyślność mogłam komuś przeszkodzić w spaniu. Szybko więc wróciłam do pokoju. Brudne rzeczy, które wyprałam ręcznie powiesiłam na kaloryferze. Weszłam pod ciepłą kołdrę i chciałam już iść spać, kiedy moim oczom ukazał się krzyż. Wyszłam pośpiesznie z łóżka i klękając, podziękowałam za siostrę Eulalię. Gdyby nie ona, z pewnością mnie by tutaj nie było. Wskoczyłam znowu pod kołdrę i szybkim ruchem zgasiłam światło. Sen zmorzył mnie bardzo szybko, bo już od kilku dni nie leżałam w tak wygodnym łóżku i tak ciepłym pomieszczeniu.

Rano obudziły mnie promienie słońca, które wpadły przez okienko znajdujące się dokładnie naprzeciwko łóżka. Otworzyłam niechętnie oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W pierwszym momencie zdziwiłam się, co tutaj robię, ale chwilę później przypomniałam sobie całą wczorajszą sytuację. Nie wiedziałam, co mam zrobić, żeby podziękować siostrze Eulalii za okazane mi serce. Wstałam z łóżka i sprawnie ubrałam się w wybrany przeze mnie strój, stosowny do miejsca, w którym się znajduje. Były to długie jasne jeansy, koralowy top, na który narzuciłam biały przechodzący ku dołowi w czerwień sweterek. Na nogi ubrałam czerwone trampki. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Na małym korytarzu nikogo nie było. Wokół była przenikliwa cisza. Skierowałam się w stronę dochodzącego z oddali światła. Gdy doszłam na miejsce moim oczom ukazały się drzwi, którymi można było wyjść do ogrodu. Wyjrzałam przez nie. W ogrodzie zobaczyłam około dziesięć sióstr, które pieliły grządki. Chciałam wyjść i zapytać się, gdzie mogę znaleźć siostrę Eulalię, ale najwyraźniej to ona znalazła mnie, bo nagle usłyszałam jej głos:
- Witaj Lauro. Jak się spało?
Odwróciłam się i spojrzałam w jej stronę z lekkim uśmiechem.
- Bardzo dobrze. Właśnie siostrę szukałam.
- W takim razie zapraszam Cię do mojego gabinetu.
Ruszyłam za nią. Szłyśmy po schodach, chyba na trzecie piętro. Gdy tam dotarłyśmy, siostra otworzyła drzwi od jakiegoś pomieszczenia i zaprosiła mnie do środka. Weszłam zaraz za nią i zamknęłam za sobą drzwi. Stałam teraz w kremowym pokoju, bardzo przytulnym, gdzie przy oknie znajdowało się biurko i dwa krzesła. Na jednym z nich usiadła siostra Eulalia.
- Usiądź proszę. – powiedziała siostra wskazując mi krzesło naprzeciw siebie. Zrobiłam tak jak prosiła. – Lauro powiedz mi coś o sobie. Mimo że jestem tutaj przełożoną, nie mogę pomagać w nieskończoność osobie, o której nic nie wiem. – dodała.
- Jak już mówiłam – zaczęłam – jestem Laura, Laura Hertel. Mam dziewiętnaście lat. Dlaczego tu trafiłam. Prawda jest taka, że straciłam rodzinę. Rodzice zginęli dwa tygodnie temu w wypadku. Przez to, że byli zadłużeni komornik zabrał mi mieszkanie, a rząd stwierdził, że nie należy mi się nawet najniższa renta po rodzicach. Musiałam wynieść się z domu i do wczoraj spałam w tunelu metra, ale wygonił mnie dozorca i szukałam jakiegoś schronienia, no i trafiłam na siostrę i wasz zakon. To chyba tyle, tak w skrócie. – powiedziałam i spuściłam głowę, czułam jak łzy napływają mi do oczu, zacisnęłam mocno usta i usiłowałam nie płakać. Nie chciałam, już za dużo razy to robiłam. Nie patrzyłam na siostrę. Nie chciałam widzieć jej twarzy.
- Nie masz rodziny? – zapytała w końcu.
Podniosłam głowę.
- Pyta się siostra, czy mam jakieś ciocie, rodzeństwo?
- Tak. Właśnie.
- Jeżeli chodzi o rodzeństwo, to miałam brata, ale dwa lata temu zginął w Niemczech na budowie. Dziadków też nie mam. Ojciec był jedynakiem, a mama niby miała siostrę, chociaż ją widziałam tylko raz w życiu. Wiem, że była od niej młodsza i wiem też, że nigdy nie wyszła za mąż, bo po prostu nie chciała.
- Gdzie mieszka, jak się nazywa? Wiesz, czy nigdy nikt Ci nie mówił?
- Wiem. Mama kiedyś mówiła, że wyjechała do Ameryki, dokładniej to do Los Angeles i tam bodajże mieszka i dobrze jej się wiedzie. Nie miałam nawet jak jej poinformować o pogrzebie rodziców. Jeżeli chodzi o to jak się nazywa, to ma na imię Blanka, a nazwisko tak jak mamy panieńskie.. Chwilka. A tak właśnie Marszałek. Blanka Marszałek.
- Mhm. Tylko tyle o niej wiesz. Niewiele, ale można ją znaleźć. Będziemy się starały. Uruchomię pewne znajomości i może się uda. Na chwilę obecną jednak pozwolę Ci tu zostać, bo nie mam zamiaru wyrzucić Cię na ulicę. A co zamierzałaś studiować?
- Dostałam się do NYADA.
- New York Academy of Dramatic Arts?
- Tak, dokładnie. - otworzyłam oczy ze zdziwienia -  Skąd siostra zna pełną nazwę?
- Moja siostrzenica marzyła o tej szkole, ale się nie dostała. I na co dokładniej?
- Taniec. Zdecydowanie. Ja się dostałam, ale nie mam środków żeby tam polecieć i żeby studiować.
- Zobaczysz wszystko się ułoży Laura. – uśmiechnęła się. – Mam do Ciebie jedną małą prośbę.
- Słucham.
- Chciałabym, abyś przez ten czas, który tutaj spędzisz, pomagała nam w codziennych pracach np. gotowanie, czy sprzątanie pomieszczenia. Zgadzasz się?
- Oczywiście. W sumie miałam się zapytać, co mogę zrobić za okazane serce.
- Miło mi, że się zgadzasz. – uśmiechnęła się. – Teraz chodź, przedstawię Cię pozostałym siostrom.
Wstałam i poszłam za siostrą Eulalią. Weszłyśmy na małą salkę, gdzie pozostałe siostry siedziały i rozmawiały.
- Moje drogie. – odezwała się siostra Eulalia. – Pozwólcie, że przedstawię wam Laurę. – wskazała na mnie – Będzie mieszkała z nami do momentu, póki nie połączymy się z jej ciotką. Będzie również nam pomagała. Nie wykorzystujcie jej do wszystkiego, bo przecież pomoc nie na tym polega. Przeszła w swoim życiu wiele, mimo że ma dopiero dziewiętnaście lat. Także zaakceptujcie ją i pomóżcie jej się przyzwyczaić do nowej sytuacji. – kończąc zdanie siostra Eulalia wyszła z pomieszczenia. Pozostałe siostry spoglądały na mnie i miło się uśmiechały. Boże, jak one wytrzymują całe życie ze sobą, w takiej monotonii. To musi być prawdziwe powołanie.
Nie chciałam przeszkadzać. No dobra. Tak naprawdę nie wiedziałam co robić, dlatego wyszłam i poszłam do pokoju, który został mi podarowany na pewien czas. Tam posprzątałam, wyprane i wysuszone ubrania poskładałam i włożyłam do torby. Usiadłam na łóżku i wyciągając z plecaka zeszyt, otworzyłam go i zaczęłam dalej pisać.


***


To już tydzień. Czas pędzi jak szalony. Siedzę i tak sobie myślę, przy czym stwierdzam, że jest mi bardzo dobrze. Czuję się o wiele lepiej niż przed tygodniem. Nie sądziłam, że moje życie jednak się poprawi. Nie siedziałam tutaj oczywiście bezczynnie przez ten cały tydzień. Jak obiecałam na samym początku w ciągu tygodnia pomagałam w każdej pracy, oczywiście w takiej jaką potrafiłam wykonać. Nawet zaprzyjaźniłam się z pewną młodą zakonnicą, która dopiero kilka miesięcy temu przyjęła święcenia. Ma na imię Kasia, ale przyjęła imię Rita, tak też do niej mówię, bo mi się bardziej podoba niż Kasia. Jest ode mnie zaledwie dwa lata starsza i zarazem jest najmłodsza z całej tutejszej grupy.
- Lara! Lara! – krzyczała Rita i otworzyła drzwi do mojego pokoju.
- Co się stało? – zapytałam ze zdziwieniem zamykając zeszyt, w którym właśnie pisałam.
- Chodź szybko. Siostra Eulalia coś znalazła.

Wstałam pośpiesznie z łóżka i pobiegłam za Ritą na górę, do gabinetu przełożonej. Weszłyśmy do środka. Spojrzałam na siostrę Eulalię, a ona z uśmiechem poprosiła mnie o to, abym usiadła, bo ma mi coś ważnego do powiedzenia. 













___________________________________________________________________

2 komentarze:

  1. uu ciekawie sie robi:D ciekawe kiedy pozna swoja milosc:) pisz dalej:D prosze;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nastepny :)
    Ale co dalej??
    Pisz bo ciekawe :*
    Xx

    OdpowiedzUsuń