piątek, 19 lipca 2013

XX. Darling you're with me, always around me.

Wstałam dosyć wcześnie rano, jak na mnie. Przeciągnęłam się zaspana. Spojrzałam w bok. Obok mnie leżał, a właściwie jeszcze słodko spał ten, na którego imię serce bije mi z większą częstotliwością, a jego głos i dotyk przyprawiają mnie o bardzo miłe dreszcze, przechodzące przez całe moje ciało. Harry. Ten, którego kochają miliony nastolatek na całym świecie, jest moim chłopakiem. Tylko, że w mojej miłości do niego jest jedna różnica. Ja kocham go, za to kim jest, bo wiem jaki jest. Nie bazuję na gdybaniu, na zwykłych przypuszczeniach. Ja go znam. Jednak takie wytłumaczenia niewiele dają do zrozumienia, nie wszystkim, ale niektórym, na zabój zakochanym w Harry’m. Twierdzą, że udawałam, nie wiedząc kim jest Harry. Udawałam, że nie wiedziałam, że Harry jest sławny. Bardzo sławny. Przecież jest członkiem najpopularniejszego boy bandu na świecie. Dziwne, że nie wiedziałam kim jest, nieprawdaż? Cóż niektórym ludziom nie da się nic wytłumaczyć. Trochę to boli, ale dziwne jest to, że boli to dużo mniej niż cała nienawiść, którą, delikatnie ujmując, otrzymałam od moich wspaniałych kolegów i koleżanek w szkole. Tamto bolało dużo gorzej. Bo nie dość, że prześladowali mnie, co mogłam przeżyć, to jeszcze naśmiewali się z mojej mamy, czego nie mogłam znieść. Właściwie to przez to pragnęłam nawet kilka razy popełnić samobójstwo. W sumie po raz pierwszy otwarcie przyznaję się przed samą sobą, w zasadzie zapisuję w moim ‘życiu w pigułce’, bo tak nazwałam mój zeszyt. Mogę znieść wszystko, wszystko co jest kierowane do mnie, ale nie zniosę, gdy ktoś będzie naśmiewał się z kogoś mi bliskiego. Nie pozwoliłabym na to. Dlatego też, nie jest tak źle, choć jak już wspomniałam to boli, że niektórzy fani Harry’ego potrafią tak ranić. Cóż. Wracając do niego, wiedziałam na co się piszę. Nic na to nie poradzę, że miłość do niego jest silniejsza. Z tą świadomością, że Harry mnie kocha, mogę przetrwać wszystko, nawet najgorszy ból.

Odłożyłam zeszyt do plecaka i spojrzałam kątem oka na Harry’ego. Spał słodko, jak wcześniej. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, nałożyłam tylko maskarę na rzęsy i rozczesałam włosy, po czym poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Trwało to jakiś czas, zanim przygotowałam coś pysznego i niepowtarzalnego. Ułożyłam wszystko na stole i poszłam po Harry’ego. Podeszłam do łóżka i schyliłam się nad śpiącym Harry’m.
- Kochanie, śniadanie. – szepnęłam mu do ucha.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie, po czym momentalnie się uśmiechnął.
- Już idę. – wymamrotał.
- Czekam w jadalni. – powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z sypialni.
Nalałam wody niegazowanej do szklanek i położyłam je obok talerzy. Usiadłam przy jednym miejscu i czekałam na Harry’ego. Przyszedł po około pięciu minutach i usiadł naprzeciw mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Smacznego. – powiedziałam.
- Wzajemnie kochanie. Na pewno jest smaczne. Wygląda nieziemsko. – zaśmiał się.
Jedząc rozmawialiśmy i śmialiśmy się z wielu rzeczy. Po skończonym śniadaniu Harry stwierdził, że on posprząta za to, że ja zrobiłam śniadanie. Ja natomiast poszłam do salonu i włączyłam TV. Oglądałam jakiś serial. Sama nie wiem jaki. Czekałam aż Harry skończy sprzątać, bo mieliśmy iść później na zakupy, by wybrać jakiś prezent dla Liam’a. Siedziałam gapiąc się w ekran telewizora. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
 - Otworzysz? – krzyknął Harry z kuchni.
- Ok. – odpowiedziałam i niechętnie podniosłam swój leniwy tyłek z kanapy i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je. Moim oczom ukazały się dwie kobiety. Jedna młodsza, a druga starsza. Bardzo podobne do siebie. Bardzo podobne do Harry’ego. Wnioskuję więc, że to jego mama i siostra?! Ojej.
- Dzień dobry.  – powiedziałam niepewnie, delikatnie się uśmiechając.
- Dzień dobry. – powiedziała chyba mama Harry’ego.
- Chyba pomyliłyśmy piętra. – powiedziała druga.
- Będzie łatwiej jak powiecie kogo szukacie. – uśmiechnęłam się.
- Harry’ego. Mojego brata.
- A mojego syna.
- Chodzi wam o Harry’ego Styles’a?
- Tak dokładnie.
- W takim razie nie pomyliłyście pięter. Zapraszam do środka. – uśmiechnęłam się.
- Dziękujemy. Gdzie..
- W kuchni. – przerwałam delikatnie mamie Harry’ego.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Siostra i mama Harry’ego weszły do środka i skierowały się w stronę kuchni. Zamknęłam drzwi i nie chcąc im przeszkadzać chciałam już uciec do sypialni. Przechodziłam właśnie przez salon, gdy Harry powiedział:
- Lara. Chodź. Muszę Cię przedstawić.
Jasna cholera. Myślałam, że mnie nie zauważy. Podniosłam głowę do góry, uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę Harry’ego i stojących obok niego, jego mamy i siostry.
- Mamo, Gemma, poznajcie Laurę Hertel. Moją dziewczynę.
- Nie wiem dlaczego nie zorientowałam się od razu, że to Ty. – powiedziała mama Harry’ego. – Przecież tyle mi o Tobie opowiadał. W zasadzie nam. Miło mi Cię poznać Laura. – uśmiechnęła się do mnie – Ja jestem Anne i proszę Cię, tak do mnie się zwracaj.
- Bardzo mi miło. A pani, znaczy się a Ty zwracaj się do mnie Lara. Tak lepiej. – uśmiechnęłam się.
- Ja jestem Gemma. I tak też do mnie mów. – zaśmiała się siostra Harry’ego.
- Hej. Miło mi. Lara. – zaśmiałam się. – Nie będę Wam przeszkadzała. Pójdę do pokoju. Pewnie macie dużo rzeczy do opowiedzenia sobie.
- Coś Ty! Zostań. – powiedziała szybko Gemma. - Poznamy się lepiej.
- Poza tym, należysz do rodziny. – uśmiechnęła się Anne.
- No dobrze. Skoro nalegacie.  
Siedzieliśmy chwilę rozmawiając, ale dziewczyny musiały uciekać, bo miały coś do załatwienia. Wychodząc mama Harry’ego powiedziała:
- Kochanie, wpadnij z Larą do nas przed wyjazdem do LA. Pokażesz jej Holmes Chapel.
- Oczywiście mamo. Kocham Cię pa.
- Ja też Cię kocham. Miło było poznać Lara.
- Mnie również. Do zobaczenia.
Gdy tylko drzwi się zamknęły poczułam ulgę. Szczerze, nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że Gemma nie jest do mnie zbytnio przekonana. Jestem tego pewna. Sprawiała wrażenie zazdrosnej fanki,  chociaż jej zazdrość jest bardziej zrozumiała. W końcu ona jest jego siostrą i zna go jeszcze lepiej niż ja. Jednak bardziej spodziewałabym się zazdrości po jego mamie niż po siostrze. W końcu matki są zazwyczaj zazdrosne o swoich synów, szczególnie gdy mają tylko jednego, ukochanego synka. A tu nie. Anne była dla mnie bardzo miła i ochoczo ze mną rozmawiała. Oprócz tego non stop się do mnie uśmiechała. Wywierała wrażenie, że mnie lubi. Szczerze nie chce mi się w ogóle jechać do Holmes Chapel. Boję się, że Gemma serio mnie nie polubiła. Chociaż może powinnam jechać by sprawić, że mnie polubi? Sama nie wiem, czy warto się narażać na niechęć ze strony siostry mojego chłopaka. Jak nie pojadę to wyjdzie na jej i wmówi sobie już do końca, że jestem jakaś dziwna i mnie nie będzie lubiła. Jednak jeżeli pojadę, to mogę zmienić rzeczywistość na lepszą, bądź zrujnuję ją do końca. Cóż za pocieszenie.. wow.

Wieczorem spędziliśmy przemiły czas na imprezie urodzinowej Liam’a. Poznałam wielu znajomych chłopców, a także dziewczynę Zayn’a – Perrie, która jest piosenkarką i jest bardzo piękna, dziewczynę Lou – prześliczną Eleanor, naprawdę ta dziewczyna nadaje się na modelkę oraz Danielle – „byłą” dziewczynę Liam’a, przecudowną tancerkę i bardzo piękną kobietę. Jest nadal przyjaciółką Liam’a, jednak z rozmowy wywnioskowałam, że kiedyś tam wrócą do siebie i założą rodzinę. Jestem tego bardziej niż pewna. Oj tak. Moja intuicja w tej sytuacji się z pewnością nie myli.

Do domu pojechaliśmy pod koniec imprezy, nie było już na niej prawie nikogo. Liam proponował żebyśmy poszli do niego, bo mieszkał najbliżej klubu, ale woleliśmy jechać prosto do domu. Gdy zajechaliśmy na miejsce wyciągnęłam Hazzę z taksówki i poszliśmy prosto do mieszkania. W sumie nie do końca prosto, bo Harry się lekko zataczał, w zasadzie musiałam go prowadzić. Schlał się, chociaż wypił mało. Pamiętam, że w klubie śmiałam się z niego, bo wypiliśmy tyle samo, a jemu biednemu urwał się film. W sumie nie tylko jemu, Zayn i Lou też byli nieźle wstawieni. Niall lepiej się trzymał, a Liam najlepiej, bo prawie wcale nie pił. Jako gospodarz musiał wszystko ogarniać, szczególnie od momentu gdy ktoś tańcząc na parkiecie dosłownie zrzygał się na kogoś obok. Obrzydlistwo. Sama myśl o tym przyprawia mnie o mdłości, więc lepiej sobie tego nie przypominać. Tak więc, około trzeciej rano wyciągnęłam Harry’ego z taksówki i zaprowadziłam do mieszkania. Był kompletnie nieogarnięty. W sumie prawie nie kontaktował ze światem żywych. Wciągnęłam go po schodach i otworzyłam jego kartą drzwi główne, później doczołgałam się z nim do windy, gdzie musiałam wykorzystać swoje zapasy sił, by szybko go do niej wprowadzić. Gdy zajechaliśmy na piętro gdzie miał swoje mieszkanie musiałam znowu szybko wyciągnąć go z windy i zaprowadzić do drzwi.
- Harry klucze. – powiedziałam.
- Mam gdzieś w kieszeni. – wymamrotał.
Dobra, czyli musimy sprawdzić, w której. Zaczęłam od marynarki. Niestety w żadnej kieszeni nie znalazłam. Później sprawdzałam spodnie. Przednie kieszenie brak. Tylna lewa, nie ma. Pozostała prawa i właśnie w niej były.
- Nie mogłeś wymyślić innego miejsca na schowanie kluczy? – powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Lubię jak mnie dotykasz. – zaśmiał się.
- Weź się lecz. – powiedziałam, po czym się zaśmiałam.
Otworzyłam drzwi do mieszkania. Wciągnęłam Harry’ego do środka, zamknęłam drzwi na klucz i ściągając szybkim ruchem szpilki pociągnęłam go do sypialni. Posadziłam go na łóżku i zaczęłam ściągać z niego ubrania.
- Lara.. Co będziemy robić? – zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
- Nic. Jesteś nawalony więc nic nie będziemy robić. – powiedziałam rzucając na bok drugiego buta.
- To po co mnie rozbierasz?
- A co, wolisz spać w ubraniu? Przesadzasz chyba.
Ściągnęłam jego spodnie i odłożyłam je na krzesło. Bokserki mu zostawiłam, jakby ktoś pytał. Podeszłam bliżej i zaczęłam odpinać mu koszulę. Poczułam jego dłonie na mojej talii, zjeżdżały coraz niżej.
- Ee, kochanie. Mówiłam, że nie. Jesteś pijany, nic nie będzie. – powiedziałam i ściągnęłam jego dłonie z mojej talii, po czym zdjęłam jego koszulę i położyłam ją również na krześle.  – A teraz podnoś się i idziesz do łóżka.
- Przecież jestem na łóżku.
- W takim razie radź sobie sam, poduszka jest trochę dalej, wiesz o tym?
Obejrzał się za siebie.
- Faktycznie, tam nie dam rady dojść. – powiedział.
- No to już. Wstawaj. – powiedziałam i podciągnęłam go w górę.
Podprowadziłam go z drugiej strony i pomogłam mu się położyć. Przykryłam go kołdrą i sama położyłam się po drugiej stronie.

Ze snu wyrwał mnie dziwny dźwięk. Poruszyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej. Spojrzałam na ekran i sprawdziłam godzinę. Była piąta nad ranem, czyli spałam dwie godziny.. Świetnie. Obróciłam się w stronę Harry’ego, ale co najdziwniejsze, jego tu nie było. Znowu usłyszałam ten dziwny dźwięk. Jakby ktoś wymiotował? Wstałam z łóżka i na palcach szłam w stronę łazienki. Zajrzałam przez uchylone drzwi. W środku siedział Harry i obejmował muszlę klozetową. Zrobiło mi się go trochę żal. Biedy się męczy. Cicho podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha.
- Idź się wykąp, a ja zaraz coś poradzę na Twoją dolegliwość kochanie.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, ale nic nie mówiąc zrobił to o co go prosiłam. Pomogłam mu wstać, po czym podszedł do wanny, a ja wyszłam z łazienki i wróciłam do sypialni. Narzuciłam na siebie długi sweter, wzięłam telefon, pieniądze i klucze do mieszkania i kartę, którą otwiera się drzwi główne. Wyszłam z mieszkania i szybko pobiegłam do windy. Zjechałam na dół i wyszłam z budynku. Sto metrów dalej znajdował się mały sklepik, który był otwierany zawsze od piątej. Weszłam do środka i podeszłam do kasy.
- Poproszę aspirynę. – powiedziałam.
- Coś jeszcze? – zapytała ekspedientka.
- Nie dziękuję. To wszystko. – uśmiechnęłam się.
- £5. – odparła kobieta.
Podałam jej pieniądze i wyszłam ze sklepu. Szybkim krokiem wróciłam do budynku. Otworzyłam główne drzwi i wbiegłam do windy, po czym wyszłam z niej i weszłam do mieszkania zamykając za sobą drzwi. Odłożyłam klucze i kartę na stolik i poszłam do kuchni. Zagotowałam wodę. Do szklanki wrzuciłam dwie tabletki aspiryny i zalałam je wodą. Trochę gorącej, a resztę zimnej przegotowanej, żeby ‘leczniczy napój’ nie był zbyt gorący. Wzięłam szklankę i poszłam z nią do sypialni. Położyłam ją na szafce i poszłam w stronę łazienki. Zapukałam delikatnie i uchylając drzwi powiedziałam:
- Wykąpałeś się?
- Tak. – powiedział cicho. – Możesz wejść.
Weszłam wolnym krokiem. Harry siedział z opuszczoną i mokrą głową. Miał na sobie tylko bokserki.
- Niedobrze Ci? – spytałam.
- Głowa mnie boli. Już nie będę raczej wymiotował. Mam nadzieję. – odparł.
- Chodź. Zaraz coś zaradzimy na ten pijacki ból głowy. W sensie na kaca.
Spojrzał na mnie i podniósł się. Dał mi rękę i wróciliśmy do sypialni. Harry usiadł na łóżku, a ja usiadłam obok niego. Wzięłam szklankę z szafki i podałam mu ją.
- Wypij to. Obiecuję, że głowa przestanie boleć. Oczywiście jak się dodatkowo prześpisz. Zobaczysz będzie dobrze. Od razu kac morderca odejdzie. – uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech i wziął ode mnie szklankę po czym bardzo szybko wypił jej zawartość. Następnie odłożył pustą szklankę  i położył się na łóżku. Przykryłam go kołdrą, pocałowałam w skroń i sama wróciłam na swoje miejsce i po raz kolejny zasnęłam.

Obudził mnie przecudowny zapach grzanek pokrytych rozpływającym się masłem. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam przed sobą stojącego Harry’ego z tacą wypełnioną grzankami z dżemem, miodem i nutellą. Oprócz tego na tacy stały dwie szklanki z wodą oraz biało-różowa róża w wazoniku. Uśmiechnęłam się spoglądając na Harry’ego.
- A to z jakiej okazji? – zapytałam.
- Za to, że jesteś. – zaśmiał się. – I za wspaniałą opiekę. Kocham Cię.
- Oj tam, oj tam. Nie ma za co. – zaśmiałam się. – Też Cię kocham. Nawet nie wiesz, jakie to miłe. – uśmiechnęłam się do niego.
- Miało być miłe. – odpowiedział z uśmiechem.
Zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy Harry wziął tacę, ale jeszcze przed wyjściem wręczył mi różę i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Zaraz po tym zniknął za drzwiami sypialni. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel, a po niej ubrałam się i wysuszyłam włosy. Poszłam do salonu gdzie siedział Harry. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
- Wiesz, że zaraz ruszamy do Holmes Chapel?
- Serio? – zapytałam zdziwiona.
- Nie cieszysz się?
- Nie no, oczywiście, że się cieszę. Masz siłę prowadzić, tak w ogóle?
- Oczywiście. Wyleczyłaś mnie. - zaśmiał się. - Wracając do tematu, czemu jesteś smutna?
- Będziesz się śmiał. – powiedziałam.
- Nie. Obiecuję.
- Wydaje mi się, że Twoja siostra mnie nie lubi.
- Co Ty wygadujesz! – zaśmiał się.
- Miałeś się nie śmiać. – wytknęłam mu język.
- Gadasz głupoty, dlatego się śmiałem.
- Jasne, jasne. Wredota.
- Nie bądź zła. – zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie.
- Hmm. Czy ja wiem. – powiedziałam, gdy skończył pocałunek.
- No proszę. – powiedział i znowu mnie pocałował.
- Ewentualnie, mogę zapomnieć. – zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
Wstałam i poszłam spakować trochę rzeczy na wyjazd, bo jedziemy tam na dwa dni. Harry poszedł za mną i też zaczął coś pakować. Gdy byliśmy gotowi wzięliśmy torby i poszliśmy do samochodu. Spakowaliśmy rzeczy do bagażnika i weszliśmy do środka. Usiadłam wygodnie w fotelu, zapięłam pasy i zatopiłam się w lekturze. Całą drogę Harry słuchał radia i podśpiewywał do znanych kawałków. Gdy puścili piosenkę jego zespołu zaczął śpiewać bardzo głośno.
- Oo! Tym razem nie wyłączasz radia. – zaśmiałam się.
- Czemu miałbym to robić? – zapytał.
- Nie będę Ci przypominała pewnej sytuacji. – wytknęłam mu język. – Dobrze wiem, że ją pamiętasz. Nieprawda?
- Tak. Pamiętam. – uśmiechnął się. – Przepraszam, że nie powiedziałem Ci od razu.
- Przebaczone, ale niezapomniane kochanie. Jednak nie ma co wspominać.
Zaczęłam śpiewać jego solo. Leciało Little Things. Refren Harry zaśpiewał ze mną. Gdy piosenka się skończyła powiedział:
- Ty śpiewasz? Poza tym śpiewasz naszą piosenkę. Znasz ją?
- Tak się składa, że obsłuchałam wszystkie wasze piosenki pewnego wieczoru w Warszawie. Jestem na bieżąco. – zaśmiałam się. – I tak, śpiewam. W sumie od zawsze.
- No proszę. Nie wiedziałem. – zaśmiał się. – Chcę Cię poinformować kochanie, że jesteśmy na miejscu.
- Już? – powiedziałam i humor od razu mi się popsuł.
- Tak, już jesteśmy.
Podjechaliśmy pod dom. Harry zaparkował samochód. Gdy tylko wyłączył silnik z domu wybiegła Anne w fartuszku kuchennym. Widocznie coś robi. Uśmiechnęłam się do siebie. Za nią wyszła Gemma. Mój uśmiech momentalnie zszedł z twarzy. Bardzo chciałam, żeby mnie polubiła. Bardzo. Wyszłam z samochodu i podeszłam do Anne. Przywitałyśmy się. Potem podeszłam do Gemmy i również się przywitałyśmy, pewnie nie chce robić scen przy Harry’m i mamie. Na końcu zostałam zapoznana z ojczymem Harry’ego, Robin’em Twist. Przemiły człowiek. 
Po obiedzie i deserze poszliśmy do pokoju gościnnego i zaczęliśmy rozmawiać. Kilka godzin później Harry zaproponował spacer, więc poszłam na górę po sweterek, bo nie było już zbyt ciepło. Wychodząc z pokoju podeszła do mnie Gemma. Uśmiechnęłam się do niej, a ona powiedziała:
- Nie lubię Cię Lara. Non stop coś kręcisz, nie chcesz nic o sobie mówić. Dziwna jesteś.
Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami. Wiedziałam, że mnie nie lubi, ale nie wiedziałam, że jest tak bezpośrednia. Chociaż z drugiej strony dobrze, że powiedziała co o mnie myśli.
- Powiedz czy tylko sądzisz tak o mnie przez to, że nie chcę nic o sobie mówić, czy z jakiegoś innego powodu?
- Niektóre fanki Cię też nie lubią, czytałam ich wpisy na twitterze. Mówią, że kłamiesz, że nie wiedziałaś wcześniej kim jest Harry.
- A czy one mnie znają, dzięki czemu są przekonane, że wiedziałam kim on jest i dałyby się za to zabić? Nie gadałam póki co o sobie, bo nie są to zbyt fajne wspomnienia. Raczej byś nie chciała mieć takiego życia, a teraz wybacz muszę iść do pokoju.
Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać. Zależało mi na tym, żeby Gemma mnie polubiła, w końcu jest siostrą mojego chłopaka. Siedząc w pokoju usłyszałam Harry’ego.
- Widziałaś Larę?
- Tak. Jest w pokoju.
- Co ona tam tak długo robi?
- Weszła tam przeze mnie. Powiedziałam jej za dużo.
- W sensie? – powiedział lekko zdenerwowany.
- Powiedziałam, że jej nie lubię.
- Dlaczego jej nie lubisz? Zrobiła Ci coś?
- Zakłamana się wydawała, ale po krótkiej rozmowie wydaje mi się, że się myliłam.
- Byś się wstydziła. Przez co ona przeszła. Ty byś nie chciała nawet części tego. Aż mi się nie chce z Tobą rozmawiać.
Słyszałam jego kroki zbliżające się do drzwi. Potem ciche i delikatne puknięcie, a na końcu szept:

- Otwórz.


















______________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Dwudziestka za nami. Jak mijają wakacje? Mam nadzieję, że macie czas na czytanie bloga. Liczę na Wasze opinie. Buziaki. Xx 

czwartek, 11 lipca 2013

XIX. I said I love you and I swear I still do.

*puk, puk*

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Podniosłam się z łóżka. Powoli ruszyłam w stronę drzwi. Serce zabiło mi mocniej na myśl, że może to być Harry. Stanęłam przed drzwiami i nie wiedziałam, czy mam je otworzyć. Bałam się trochę. Jeżeli to nie on? Jeżeli to ktoś inny?
- Tak? – zapytałam.
- Otwórz. – usłyszałam cichy, ale znajomy głos.
Przekręciłam kluczyk i otworzyłam powoli drzwi. Podniosłam swój wzrok w górę. Moim oczom ukazały się ciemne loki, które tak kochałam dotykać. Zielone oczy, za których spojrzeniem tęskniłam jak szalona. Usta, które całowały tak idealnie, a gdy ułożyły się w uroczy uśmiech, powodowały że w policzkach robiły się dołeczki. Ubrany był w jasną koszulę z czarnymi kropeczkami, z rozpiętymi u góry trzema guzikami, co odsłaniało jego łańcuszek z krzyżykiem i tatuaż. Idąc niżej. Na dolną część ciała miał ubrane ciemne rurki, a na nogach swoje brązowe buty. Podniosłam wzrok do góry i spojrzałam znowu na jego twarz. Cały czas mi się przyglądał. Nawet nie mrugnął. Staliśmy naprzeciw siebie i przyglądaliśmy się sobie jakąś chwilę. Nic więcej nie robiliśmy. Takie milczenie i tak było bardzo wymowne. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech. Postawiłam krok w przód. Zbliżyłam się ku niemu. Podniosłam wzrok i spojrzałam mu głęboko w jego zielone oczy. Było tak cicho, że oprócz naszych oddechów mogłam usłyszeć muzykę, która leciała u mnie w kolumnach. Tell me how I’m supposed to breathe with no air.. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam śpiewać wersy Jordin Sparks. Spuściłam wzrok. Nagle jednak usłyszałam głos Harry’ego śpiewającego wersy Chris’a Brown’a. Refren zaśpiewaliśmy razem. Gdy on śpiewał ja się uśmiechałam, a gdy ja śpiewałam on się uśmiechał. Ta piosenka oddaje wszystko to co czułam będąc bez niego. Byłam tak strasznie samotna. Tak źle mi było. Umierałam, jakbym nie miała czym oddychać, jakby wokół nie było powietrza. Gdy piosenka się skończyła nie liczyło się już nic innego tylko jego obecność. Poczułam delikatny dotyk na mojej dłoni. Przeszedł mnie dreszcz kiedy Harry przejechał swoją dłonią po mojej ręce w górę ku szyi. Przysunął mnie delikatnie do siebie i złożył na moich ustach najbardziej oczekiwany przeze mnie pocałunek. Trwaliśmy tak kilka minut. Nic nie było ważne. Nie miałam pojęcia co się dzieje wokół. Najważniejszy był ten moment. Jego obecność, dotyk, smak, zapach. Wszystko co kochałam, kocham i będę kochać. Gdy oderwaliśmy się od siebie rzuciłam mu się w ramiona. Znowu chciałam się poczuć bezpieczna. Jak podczas wakacji. To też poczułam. Na te wszystkie wspomnienia uśmiechnęłam się sama  do siebie.
- Kocham Cię. I już nigdy nie chcę Cię stracić. – usłyszałam słowa szeptane wprost do mojego ucha, na co zadrżałam. Jego głos zawsze to powodował, głównie gdy szeptał mi coś do ucha. Chyba najwspanialsze uczucie. Zaśmiałam się lekko i uniosłam głowę.
- Nigdy mnie nie straciłeś. Gdyby tak było, nie tuliłbyś mnie w swoich ramionach głuptasie. Też Cię kocham loczusiu kochany. – zaśmiałam się i znowu oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
Tkwiłabym w tej pozycji całe życie, gdyby nie dźwięk windy i otwierających się drzwi. Wzdrygnęłam się, złapałam Harry’ego za rękę i tuż po wciągnięciu go do pokoju zamknęłam drzwi.
- Lara! Nie strasz mnie. – zaśmiał się nerwowo Styles.
- Weź przestań. Co w tym było takiego strasznego? – spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Nic kompletnie.
- Boisz się?
- Już nie. – zaśmiał się po czym znowu wpił się w moje usta.
- Dobra, dobra. – powiedziałam odrywając się od niego. – Kocham Cię, ale jestem zmęczona. Możemy iść spać? – zaśmiałam się.
- Oczywiście.
- To ja pójdę się umyć, a Ty tutaj poczekaj.
- Jasne.
Poszłam wziąć szybką kąpiel. Gdy wróciłam do pokoju, to samo poszedł zrobić Harry. Położyłam się na łóżku. W czasie gdy Harry się kąpał usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła pierwsza rano. Podeszłam cicho do drzwi.
- Kto tam? – udałam zaspany głos.
- Drew.
Otworzyłam drzwi. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem.
- Czego chcesz o tej porze ode mnie? – zapytałam się dosyć niegrzecznie.
- Możemy pogadać?
- O tej porze?
- Dopiero wróciłem.
- No tak, a ja zostałam przez ciebie obudzona,  co mi się bardzo nie podoba. Poza tym jestem zajęta.
- Tylko jedno pytanie.
- No dobra.
- Skoro jesteś wolna, to może wybierzemy się gdzieś razem?
- Ja wolna?
- No tak, zerwałaś ze Styles’em, więc jesteś wolna.
- Zerwała ze mną? – zapytał Harry podchodząc do mnie.
Spojrzałam na niego. Stał w samym ręczniku. Uśmiechnęłam się do niego, a on objął mnie delikatnie w talii.
- Jak widzisz, nie zerwałam z nim. – uśmiechnęłam się.
- Ale jak to? Przecież dopilnowałem tego żeby nie wybiegł za tobą wtedy po kłótni w klubie. – powiedział rozwścieczony Drew. – Kurwa, za dużo powiedziałem.
- Co proszę?! Coś ty zrobił! A ja myślałam, że w ogóle za mną nie pobiegł! Zejdź mi z oczu Drew i nigdy nie wracaj! – kończąc zatrzasnęłam drzwi przed nosem Drew i zamknęłam je na klucz.
Spojrzałam na Harry’ego.
- Ja myślałam, że Ty…
- Cii.. – położył palec na moich ustach. – Nic się nie stało. Najważniejsze, że znowu jesteśmy razem. To wszystko była moja wina. Ty nic nie zrobiłaś. To co było minęło. Nie żyjmy przeszłością. Niech będzie to co jest teraz i tutaj. – na koniec musnął moje wargi i poszedł do łazienki się ubrać.
Gdy wrócił położył się obok mnie na łóżku i przysnął mnie do siebie po czym przytulił mnie mocno. Wzięłam głęboki oddech, uśmiechnęłam się sama do siebie i zamknęłam oczy.

Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły przez odsłonięte rolety. Przekręciłam się na drugi bok. Harry’ego nie było. Poderwałam się i rozglądnęłam wokoło. Zastanawiałam się gdzie poszedł.
- Wstałaś już? – usłyszałam głos Hazzy wychodzącego z łazienki.
- Jak widać. – uśmiechnęłam się. – Zastanawiałam się gdzie poszedłeś.
- Nigdzie. Jestem tutaj. – zaśmiał się. – Idziemy na śniadanie?
- Mhm, ale najpierw idę się ubrać, ok?
- Jasne. Czekam.
Pobiegłam do łazienki z przygotowanym ubraniem, po czym szybko się w nie ubrałam. Przemyłam twarz, nałożyłam delikatny makijaż i ułożyłam włosy. Po około dziesięciu minutach byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z łazienki i biorąc telefon z szafki nocnej powiedziałam:
- Już.
- No to chodźmy. – powiedział Harry i złapał mnie za rękę.
Wyszliśmy z pokoju. Zamknęliśmy drzwi i poszliśmy do windy. Wcisnęliśmy numer piętra, na którym znajduje się restauracja. Gdy zajechaliśmy na wybrane piętro wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę restauracji. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie słychać było śmiech ciotki i reszty ekipy.
- Cześć wszystkim. – powiedziałam podchodząc z Harry’m do ich stolika.
Ciotka lekko się zdziwiła, ale zaraz się rozpromieniła i odpowiedziała:
- Cześć kochani. Jak cudownie widzieć Was razem i Ciebie Laruś, taką szczęśliwą. – powiedziała. – Tak w ogóle. – wstała i odeszła z nami na bok. – Co teraz planujecie?
- Pojadę na czas Twojej premiery w Moskwie i Sydney do Harry’ego do Londynu, a potem z nim wrócę do LA na tą Twoją galę rozdania nagród.
- Przyjedziecie tam razem?
- Tak. – odparł Harry. – Ja i tak występuję tam z chłopakami, także i tak byśmy tam byli.
- W takim razie zgadzam się na wszystko. – uśmiechnęła się ciotka i wróciła do stolika.
My usiedliśmy w innym miejscu. Po skończonym śniadaniu wróciliśmy do pokoju by zabrać rzeczy, głównie moje. Harry przyjechał tylko z małą torbą. Zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy do wyjścia. Podeszliśmy jeszcze do pokoju ciotki, gdzie się z nią pożegnaliśmy, po czym wyszliśmy z hotelu i weszliśmy do zamówionej taksówki, która zawiozła nas na lotnisko.

Lot minął bardzo szybko. Gdy dolecieliśmy do Londynu powitało nas ku naszemu zdziwieniu piękne słońce. Wyszliśmy z samolotu i poszliśmy po bagaże. Na lotnisku czekała na nas pozostała czwórka z boyband'u, w którym śpiewa mój facet. Zayn, Niall, Liam i Lou, powitali mnie z ogromnymi uśmiechami na twarzach i szeroko otwartymi ramionami. Wiem, który jak ma na imię, tylko przez to, że naoglądałam się filmików z nimi.
- Cześć! – krzyknęli jednocześnie.
- Hej!  Miło Was poznać. – powiedziałam.
- Już myśleliśmy, że pomysł Harry’ego nie wypali, a jednak zadziałał. – uśmiechnął się Zayn.
- No, widocznie tak miało być. – zaśmiałam się.
- Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi, bo już nie będzie nam narzekał jaki to on jest nieszczęśliwy. – powiedział Liam.
- I nie będzie nam płakał w rękawy. – zaśmiał się Lou.
- No i oczywiście nie będzie podjadał mi przez tą swoją depresję jedzenia. – dodał Niall.
- Oo. Widzę, że mieliście z nim niezłe przygody. – zaśmiałam się.
- Oj tak, oj tak. – odparł Liam.
- Dobra. Starczy już tego gadania. – przerwał Harry. – Jedźmy do domu. Nie będziemy rozmawiali na lotnisku.
- No masz rację Curly. – powiedział Lou. – Muszę tyle opowiedzieć Larze, razem z chłopakami, coś Ty nam tu odstawiał za cyrki. Masz rację. Nie będę Cię upokarzał przed innymi ludźmi.
- Oszczędź mi.
- Oj nie. Lara dowie się wszystkiego. Może nie dzisiaj, ale ja dopilnuję, żeby wiedziała wszystko. – zaśmiał się Lou.
Chłopcy wzięli ode mnie torby i ruszyliśmy do samochodu, który zawiózł nas do naszego celu. 

Na miejsce zajechaliśmy po około pół godzinie. Przyjechaliśmy do wielkiego apartamentowca. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do wnętrza budynku. Windą zajechaliśmy na jedno z najwyższych pięter.
- To moje mieszkanie. – powiedział Harry otwierając drzwi.
Weszłam za nim, a za mną chłopcy. Moim oczom ukazało się mieszkanie urządzone w bardzo nowoczesnym stylu. Było w nim bardo dużo miejsca, ze względu na idealne rozgospodarowanie każdego skrawka pomieszczenia. Weszliśmy dalej. Poszłam prosto do kuchni bo umierałam z głodu.
- Chcecie coś na śniadanie? – zapytałam.
- A co potrafisz? – zaśmiał się Lou.
- Wszystko. – wytknęłam mu język.
- W takim razie. – zaczął Niall. – Poproszę tosty z serem i szynką.
- Ja to samo co Niall. – dodał Zayn.
- A ja poproszę naleśniki. – powiedział Harry z uśmiechem na twarzy.
- Ja się pod to zamówienie też podłączam. – odparł Liam.
- I ja. – dodał szybko Lou.
- Ok. Poczekajcie chwilę, zaraz przyszykuję. – powiedziałam i zniknęłam w kuchni.
Oprócz odgłosów sprzętów kuchennych, co jakiś czas słyszałam śmiechy chłopaków. Przygotowane tosty ułożyłam na dwa talerze. Czytałam gdzieś, że Niall dużo je, więc dostał ich trochę więcej. Gotowe naleśniki, też rozłożyłam na talerze i ułożyłam wszystko na tacy. Na drugiej tacy położyłam szklanki i napój. Zaniosłam najpierw tacę ze szklankami i napojem, a potem wróciłam po tacę z jedzeniem. Przyniosłam ją im do pokoju i rozłożyłam im talerze.
- Smacznego. – powiedziałam i wzięłam tacę, po czym poszłam do kuchni.
Wróciłam do pokoju i skierowałam się w stronę łazienki. Potrzebowałam ciepłej kąpieli.
- Nie zjesz z nami? – zapytał Niall z pełną buzią jedzenia.
- Jadłam, gdy szykowałam dla Was. – zaśmiałam się. – Więc już się najadłam. Pójdę się wykąpać, bo potrzebuję tego po podróży.
- Ok. – uśmiechnął się Niall.
Poszłam do łazienki i wzięłam dosyć długą kąpiel. Po niej wróciłam do chłopaków. Leżeli na kanapie i trzymali się za brzuchy. Nie było tylko Liam’a i Harry’ego.
- Smakowało? – zapytałam ze śmiechem.
- Oczywiście. – powiedzieli razem. – Przepyszne.
- To się cieszę. – zaśmiałam się.
Usiadłam obok nich, na wolnym miejscu i włączyłam TV. Chłopcy ledwo co zerkali na ekran telewizora. Dobrze, że jest duży i nie muszą się zbytnio wysilać, żeby coś zobaczyć. Gdy do pokoju wszedł Harry z Liam’em usiedli obok mnie i ze śmiechem spojrzeli na chłopaków.
- Trzeba było się trochę poruszać, tak jak my. Od razu by się Wam lepiej zrobiło. – zaśmiał się Liam. – Poza tym, Lara, cudowne śniadanie. Bardzo, bardzo dobre. Dziękuję.
- Nie ma za co. – posłałam mu uśmiech.
- Dokładnie. Przepyszne. – powiedział Harry i pocałował mnie w skroń.
- Jak długo tutaj pobędziesz? – zapytał Liam.
- Hmm, aż do czasu, gdy będziecie jechali na galę do LA.
- Też jedziesz? – zapytał Lou.
- No tak. W końcu tam mieszkam.
- A no tak. – walnął się w czoło. – To fajnie, że polecisz z nami. Moja dziewczyna też leci z nami.
- Miło, miło. – uśmiechnęłam się.
- W takim razie, że tu zostajesz, muszę Cię zaprosić osobiście na moje urodziny. Mam nadzieję, że przyjdziesz razem z Harry’m. – powiedział Liam z uśmiechem.
- Oczywiście. Skoro mnie zapraszasz, to na pewno skorzystam. – uśmiechnęłam się.
- Wspaniale. – powiedział Liam. – Dobra, ja będę się zmywał. Obiecałem siostrom, że się z nimi dzisiaj spotkam.
- Spoko. Do zobaczenia wieczorem w studiu. – powiedzieli chłopcy.
- Właściwie, ja też powinienem się zmywać. – powiedział Lou.
- My też. – dodali Niall i Zayn.
- Ok, chłopaki. – powiedział Harry. – Do wieczora.
- No do wieczora Hazz. – odpowiedzieli i wyszli.
Spojrzałam z uśmiechem na Harry’ego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. On objął mnie i pocałował delikatnie w skroń, po czym schylił się w moją stronę i szepnął mi do ucha:
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś tutaj ze mną.

Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam czule jego usta. 


















________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Po długiej nieobecności dodaję dziewiętnastkę. Wybaczcie, że tak długo musiałyście czekać, ale miałam gości i nie mogłam się skupić, głównie z tego powodu, że moja kuzynka ma czteroletnią córkę, która siedziała wiecznie w moim pokoju i nadawała mi nad uchem, więc prawie nic nie zdołałam przez nią napisać. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Liczę na Wasze komentarze. Xx

środa, 3 lipca 2013

XVIII. You're everywhere. But right now I wish you were here.

~Perspektywa Lary~

- Lara… Chciałem tylko Ci powiedzieć, że nie miałem zamiaru Cię skrzywdzić. Zamierzałem Ci to wszystko wytłumaczyć, ale później. Teraz wiem, że źle postąpiłem. Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu. To znaczy, straciłem Ciebie. Wiem, że nie chcesz mnie znać, dlatego zanim pójdę chciałbym Ci powiedzieć, że Cię kocham i nigdy nie przestanę… Zawsze będziesz tą jedyną, z którą chcę ułożyć sobie życie. Ja to wiem. Po raz pierwszy jestem tego pewien. Mogłoby być milion innych, ale Ty jesteś jedyna… nie potrzebuję innej. Chcę Ciebie. Zawsze pozostanę Twój. – powiedział za drzwiami Harry. - I never understood what love is really like. Falling from the first time, looking in your eyes. – zaśpiewał na koniec. – Kocham Cię Lara. Zawsze będę.
Moje serce rozrywało się na miliony części w czasie gdy mówił do mnie łamiącym się głosem. Później jeszcze tekst, który zaśpiewał. To już całkowicie doprowadziło mnie do płaczu. Co ja mówię! Ja byłam zrozpaczona. Łzy spływały mi po policzkach i spadały na ziemię tworząc, może niewielką, ale jednak, kałużę. Słyszałam podczas gdy mówił ostatnie słowa, że podnosi się powoli. Już było czuć w jego głosie rezygnację, za to ja chciałam wybiec za nim i złączyć się z nim w pocałunku. Naprawdę go kocham, ale zastanawiam się dlaczego nie powiedział od razu prawdy. Ciągle płacząc wstałam i otworzyłam drzwi, lecz już za nimi nikogo nie było. Odszedł. W miejscu, w którym siedział jeszcze mogłam wyczuć jego perfumy, przez co nie przestałam płakać. Wróciłam do pokoju, zamknęłam drzwi i padłam na łóżko, bo nie miałam pojęcia co mam zrobić. Leżałam na brzuchu, z głową w poduszce.

Przebudziłam się wcześnie rano. Podniosłam głowę. Poduszka była cała czarna od maskary i łez. Dziwię się, że w ogóle udało mi się zasnąć. Męczyłam się z tym bardzo długo. Nie wiem jak długo płakałam. W sumie dalej mi się zbiera na płacz, ale… never mind. Poszłam do łazienki i stanęłam nad umywalką. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Nie powiedziałabym, że to ja. Rozmazany makijaż, włosy w nieładzie, sukienka z promowania filmu nadal na moim ciele. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Niesamowite, że w ogóle jeszcze jakoś się trzymam. Może przesadziłam? Chodzi mi o to, że może postąpiłam zbyt pochopnie. Skąd on w ogóle wiedział, gdzie jesteśmy zakwaterowani? Kto mu to powiedział? Pewnie Blanka. Czemu nie mogę myśleć o niczym innym? Jak bym chciała nie myśleć przez jakiś czas. Zapomnieć o wszystkim. Dosłownie o wszystkim. Ściągnęłam sukienkę, rajstopy i bieliznę i weszłam do wanny, do której przed momentem nalałam sobie wody. Zanurzyłam się w niej i próbowałam zapomnieć. Leżąc w niej, w ciszy spędziłam prawie godzinę. Sukces godzina bez płaczu, bo nawet o nim nie pomyślałam. Ale teraz już tak. Znowu usłyszałam jego łamiący się głos, jego słowa. Poczułam ten zapach. Tyle wystarczyło żebym znowu zaczęła płakać. Wróciłam do pokoju i ubrałam się w coś wygodnego. Dziś wylatujemy z Londynu. Przyda mi się to, muszę przemyśleć trochę spraw.

*tydzień później*

Nie poszłam na dwie ostatnie premiery, nie miałam siły. W Paryżu przesiedziałam kilka godzin pod Wieżą Eiffla. Dobijał mnie widok szczęśliwych, zakochanych par, dlatego w Berlinie nie ruszyłam się z hotelu. Na dzisiejszą w Warszawie też nie idę.. Wolę pójść gdzieś indziej. Tam, gdzie znajdę odpowiedź na każde nurtujące mnie pytanie. Tuż po wyjeździe obsady filmu na premierę wyszłam z hotelu i udałam się na cmentarz. Ten, na którym mam pochowanych moich najbliższych. Gdy dotarłam na miejsce zapaliłam trzy znicze, które kupiłam wcześniej, pomodliłam się i usiadłam na ławeczce, która stała na wprost grobów. Usiadłam i z początku w ciszy rozmyślałam nad wszystkim co się stało. Rozglądnęłam się wokoło. Ani śladu żywej duszy, tylko jedna wielka cisza. Spojrzałam na zdjęcia mamy, taty i Kacpra. Po moim policzku zaczęły spływać mimowolnie łzy. Nawet nie wiecie jak za Wami tęsknię. Ile bym dała żebyście mogli mnie teraz przytulić, poradzić. Jestem pewna, że wiecie co się stało. Pokłóciłam się z osobą, którą naprawdę kochałam, co ja mówię... wciąż go kocham. Chociaż nie wiedziałam o nim wszystkiego, bo zataił przede mną dosyć ważną informację dotyczącą jego życia. Cały czas zastanawiam się dlaczego to zrobił. Dlaczego nie powiedział prawdy.. Dlaczego nie możecie mi odpowiedzieć? To jest dalej takie trudne. Boże, jak ja tęskniłam za tym miejscem.. Zapewne tylko dlatego, że mogę pobyć blisko Was. Jesteście teraz bardzo blisko mnie. Mimo że Was przy mnie nie ma, ale czuję Waszą obecność. Dlatego proszę Was, dajcie mi odpowiedź na moje problemy. Bardzo tego potrzebuję, bo wiem, że sama nie dam sobie rady. Zamknęłam oczy i skuliłam się w kłębek. Czekałam na odpowiedź, choć wiedziałam, że jej nie dostanę. Może tylko we śnie. Po kilku godzinnym pobycie na cmentarzu wróciłam do hotelu. Usiadłam w pokoju na łóżku i patrzyłam w jeden punkt na ścianie. Z tego transu wyciągnął mnie dzwonek telefonu. Bez patrzenia kto dzwoni odebrałam.
- Tak?
- Laruś, jak się czujesz? – usłyszałam głos Blanki.
- Dobrze. – powiedziałam. – Nie martw się. Dam sobie radę.
- No ok. Ale jak coś to dzwoń.
- Jasne. Baw się dobrze. Pa.
- Pa.
Odłożyłam telefon i wzięłam laptopa. Połączyłam się z wi-fi hotelowym i włączyłam przeglądarkę. Wpisałam w oknie youtube.com i czekałam aż strona mi się wczyta. Wraz z jej wczytaniem pokazały się propozycje filmików. Jednym z nich był filmik o One Direction. Najechałam na filmik i już chciałam nacisnąć, jednak przez chwilę się zawahałam. Czy naprawdę chcę oglądać z nim filmiki? A co mi tam. Może dowiem się o nim czegoś nowego. Wcisnęłam i zaczęłam oglądać. Oglądnęłam wszystko co możliwe, od początków w 
X-Factor, po ostatni najnowszy teledysk. Przesłuchałam każdą piosenkę. Wszystko takie idealnie, wspaniałe. Jednak zakochałam się w prawdziwym Harry’m. On jest taki sam w tych filmikach jak w realu. Może mówił prawdę, że nie powiedział mi kim jest żeby mnie chronić. Teraz już nie musi tego robić, bo z nim zerwałam. Głupia ja. Postępuję non stop zbyt pochopnie. Chociaż może nic nie jest stracone? Przecież pisał do mnie przez ten ostatni tydzień i dzwonił, tylko, że ja nie pisałam i nie odbierałam. Byłam zła i zrozpaczona, czy to tak trudno zrozumieć? Może powinnam mu napisać cokolwiek. Tyle się starał. Postanowiłam nie zastanawiać się kilka razy. Stwierdziłam, że posłucham serca. Wzięłam telefon i wybrałam utwórz nową wiadomość.

Do: Harry .xx
Przemyślałam kilka spraw. Możemy pogadać?
Zadzwoń. 

Poczułam, że moje serce zaczyna walić jak głupie. Widocznie zaczęło mieć nadzieję, że Harry zadzwoni i usłyszę jego ciepły głos, który tak na mnie działa. Położyłam się na łóżku, wcześniej wyłączając laptopa. W ręku trzymałam non stop telefon, żeby nie przegapić połączenia od Harry’ego. Leżałam tak chwilę, aż w końcu zachciało mi się spać. Zamknęłam oczy, ale telefon trzymałam dalej w ręku.

Gdy zadzwonił telefon podniosłam się na równe nogi. Spojrzałam na zegarek. Była 23. Spałam trzy godziny. Przetarłam oczy i szybko odebrałam.
- Tak? – powiedziałam zaspanym głosem. Po czym wyszłam na balkon żeby się przebudzić.
- Cześć Lara. – usłyszałam głos Harry’ego.
- Hej Hazz. Tęskniłam.
- Ja..
- Posłuchaj mnie – przerwałam mu. – Przesadziłam tak od razu odchodząc. Nie pozwoliłam Ci wytłumaczyć, chociaż tak naprawdę wszystko co miałam słyszeć, usłyszałam w Londynie w hotelu. Postąpiłam zbyt pochopnie. Przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo mocno chciałabym się teraz do Ciebie przytulić.
- Skąd taka zmiana? – zapytał się lekko zdziwiony.
- Przez przypadek trafiłam na Wasze filmiki z początku kariery i późniejsze. Zobaczyłam w nich, że zakochałam się w prawdziwym Tobie. Może takie kłamstewko było potrzebne żebyś był pewny, że kocham Ciebie, a nie Twoje pieniądze, czy sławę.
- Ja nie dlatego zataiłem ten szczegół.
- To w takim razie dlaczego?
- Mówiłem Ci już. Dlatego, że chciałem Cię chronić. Nawet nie wiesz, jak niektóre fanki potrafią być niemiłe. Choć to słowo i tak jest bardzo delikatnym określeniem. Gdy dowiedziałem się, że tyle przeszłaś, nie chciałem Cię jeszcze obarczyć tym ciężarem, dlatego na rękę mi było, że nie musieliśmy się pokazywać publicznie, bo wiedziałem, że wtedy nikt Cię nie zobaczy, że nikt Ci nie zrobi krzywdy.
- Ale teraz chyba już coś podejrzewają.
- Widziałaś artykuł w Internecie?
- Taa.
- Ja też. ‘Jedno spojrzenie na premierze. Czy coś między nimi zaiskrzyło?’
- Dokładnie. – zaśmiałam się.
- Mówiłaś, że chcesz mnie przytulić tak?
- No. – uśmiechnęłam się do siebie.
- W jakim jesteś hotelu?
- Hilton. Ale ja jestem w Polsce, w Warszawie, a nie w Londynie.
- Wiem, gdzie jesteś. Wracając do tematu, wybaczasz mi tak naprawdę?
- Tak. – zaśmiałam się. – Wybaczam Ci, ale Ty też musisz mi wybaczyć tą pochopną decyzję.
- Nie muszę Ci nic wybaczać. – powiedział. – Mówisz, że jesteś w hotelu Hilton. A które piętro i nr pokoju?
- Czy Ty..
- Nie zmieniaj tematu, tylko odpowiedz kochanie. – przerwał mi.
- Jak zwykle ostatnie piętro. Pokój nr 577
- Ok.
- Co ok? – zapytałam, ale Harry momentalnie się rozłączył.

Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Zastanawiałam się, co on kombinuje. Na samą myśl o nim robiło mi się ciepło na sercu. Chciałam go przytulić, pocałować. Zasnąć w jego ramionach jak kiedyś. Rozmarzyłam się. Usiadłam na łóżku i przeglądałam nasze wspólne zdjęcia. Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.




________________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Cześć czołem! Krótki... wiem. Postaram się, żeby kolejny był o wiele dłuższy, ale będzie przez to dodany w późniejszym czasie, bo mam gości, poza tym muszę pomagać mamie, bo non stop twierdzi, że nic nie robię, tylko siedzę przed kompem. Także oczekujcie cierpliwie na rozdział dziewiętnasty, a teraz komentujcie osiemnastkę. Kisses. Xx