piątek, 19 lipca 2013

XX. Darling you're with me, always around me.

Wstałam dosyć wcześnie rano, jak na mnie. Przeciągnęłam się zaspana. Spojrzałam w bok. Obok mnie leżał, a właściwie jeszcze słodko spał ten, na którego imię serce bije mi z większą częstotliwością, a jego głos i dotyk przyprawiają mnie o bardzo miłe dreszcze, przechodzące przez całe moje ciało. Harry. Ten, którego kochają miliony nastolatek na całym świecie, jest moim chłopakiem. Tylko, że w mojej miłości do niego jest jedna różnica. Ja kocham go, za to kim jest, bo wiem jaki jest. Nie bazuję na gdybaniu, na zwykłych przypuszczeniach. Ja go znam. Jednak takie wytłumaczenia niewiele dają do zrozumienia, nie wszystkim, ale niektórym, na zabój zakochanym w Harry’m. Twierdzą, że udawałam, nie wiedząc kim jest Harry. Udawałam, że nie wiedziałam, że Harry jest sławny. Bardzo sławny. Przecież jest członkiem najpopularniejszego boy bandu na świecie. Dziwne, że nie wiedziałam kim jest, nieprawdaż? Cóż niektórym ludziom nie da się nic wytłumaczyć. Trochę to boli, ale dziwne jest to, że boli to dużo mniej niż cała nienawiść, którą, delikatnie ujmując, otrzymałam od moich wspaniałych kolegów i koleżanek w szkole. Tamto bolało dużo gorzej. Bo nie dość, że prześladowali mnie, co mogłam przeżyć, to jeszcze naśmiewali się z mojej mamy, czego nie mogłam znieść. Właściwie to przez to pragnęłam nawet kilka razy popełnić samobójstwo. W sumie po raz pierwszy otwarcie przyznaję się przed samą sobą, w zasadzie zapisuję w moim ‘życiu w pigułce’, bo tak nazwałam mój zeszyt. Mogę znieść wszystko, wszystko co jest kierowane do mnie, ale nie zniosę, gdy ktoś będzie naśmiewał się z kogoś mi bliskiego. Nie pozwoliłabym na to. Dlatego też, nie jest tak źle, choć jak już wspomniałam to boli, że niektórzy fani Harry’ego potrafią tak ranić. Cóż. Wracając do niego, wiedziałam na co się piszę. Nic na to nie poradzę, że miłość do niego jest silniejsza. Z tą świadomością, że Harry mnie kocha, mogę przetrwać wszystko, nawet najgorszy ból.

Odłożyłam zeszyt do plecaka i spojrzałam kątem oka na Harry’ego. Spał słodko, jak wcześniej. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, nałożyłam tylko maskarę na rzęsy i rozczesałam włosy, po czym poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Trwało to jakiś czas, zanim przygotowałam coś pysznego i niepowtarzalnego. Ułożyłam wszystko na stole i poszłam po Harry’ego. Podeszłam do łóżka i schyliłam się nad śpiącym Harry’m.
- Kochanie, śniadanie. – szepnęłam mu do ucha.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie, po czym momentalnie się uśmiechnął.
- Już idę. – wymamrotał.
- Czekam w jadalni. – powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z sypialni.
Nalałam wody niegazowanej do szklanek i położyłam je obok talerzy. Usiadłam przy jednym miejscu i czekałam na Harry’ego. Przyszedł po około pięciu minutach i usiadł naprzeciw mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Smacznego. – powiedziałam.
- Wzajemnie kochanie. Na pewno jest smaczne. Wygląda nieziemsko. – zaśmiał się.
Jedząc rozmawialiśmy i śmialiśmy się z wielu rzeczy. Po skończonym śniadaniu Harry stwierdził, że on posprząta za to, że ja zrobiłam śniadanie. Ja natomiast poszłam do salonu i włączyłam TV. Oglądałam jakiś serial. Sama nie wiem jaki. Czekałam aż Harry skończy sprzątać, bo mieliśmy iść później na zakupy, by wybrać jakiś prezent dla Liam’a. Siedziałam gapiąc się w ekran telewizora. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
 - Otworzysz? – krzyknął Harry z kuchni.
- Ok. – odpowiedziałam i niechętnie podniosłam swój leniwy tyłek z kanapy i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je. Moim oczom ukazały się dwie kobiety. Jedna młodsza, a druga starsza. Bardzo podobne do siebie. Bardzo podobne do Harry’ego. Wnioskuję więc, że to jego mama i siostra?! Ojej.
- Dzień dobry.  – powiedziałam niepewnie, delikatnie się uśmiechając.
- Dzień dobry. – powiedziała chyba mama Harry’ego.
- Chyba pomyliłyśmy piętra. – powiedziała druga.
- Będzie łatwiej jak powiecie kogo szukacie. – uśmiechnęłam się.
- Harry’ego. Mojego brata.
- A mojego syna.
- Chodzi wam o Harry’ego Styles’a?
- Tak dokładnie.
- W takim razie nie pomyliłyście pięter. Zapraszam do środka. – uśmiechnęłam się.
- Dziękujemy. Gdzie..
- W kuchni. – przerwałam delikatnie mamie Harry’ego.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Siostra i mama Harry’ego weszły do środka i skierowały się w stronę kuchni. Zamknęłam drzwi i nie chcąc im przeszkadzać chciałam już uciec do sypialni. Przechodziłam właśnie przez salon, gdy Harry powiedział:
- Lara. Chodź. Muszę Cię przedstawić.
Jasna cholera. Myślałam, że mnie nie zauważy. Podniosłam głowę do góry, uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę Harry’ego i stojących obok niego, jego mamy i siostry.
- Mamo, Gemma, poznajcie Laurę Hertel. Moją dziewczynę.
- Nie wiem dlaczego nie zorientowałam się od razu, że to Ty. – powiedziała mama Harry’ego. – Przecież tyle mi o Tobie opowiadał. W zasadzie nam. Miło mi Cię poznać Laura. – uśmiechnęła się do mnie – Ja jestem Anne i proszę Cię, tak do mnie się zwracaj.
- Bardzo mi miło. A pani, znaczy się a Ty zwracaj się do mnie Lara. Tak lepiej. – uśmiechnęłam się.
- Ja jestem Gemma. I tak też do mnie mów. – zaśmiała się siostra Harry’ego.
- Hej. Miło mi. Lara. – zaśmiałam się. – Nie będę Wam przeszkadzała. Pójdę do pokoju. Pewnie macie dużo rzeczy do opowiedzenia sobie.
- Coś Ty! Zostań. – powiedziała szybko Gemma. - Poznamy się lepiej.
- Poza tym, należysz do rodziny. – uśmiechnęła się Anne.
- No dobrze. Skoro nalegacie.  
Siedzieliśmy chwilę rozmawiając, ale dziewczyny musiały uciekać, bo miały coś do załatwienia. Wychodząc mama Harry’ego powiedziała:
- Kochanie, wpadnij z Larą do nas przed wyjazdem do LA. Pokażesz jej Holmes Chapel.
- Oczywiście mamo. Kocham Cię pa.
- Ja też Cię kocham. Miło było poznać Lara.
- Mnie również. Do zobaczenia.
Gdy tylko drzwi się zamknęły poczułam ulgę. Szczerze, nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że Gemma nie jest do mnie zbytnio przekonana. Jestem tego pewna. Sprawiała wrażenie zazdrosnej fanki,  chociaż jej zazdrość jest bardziej zrozumiała. W końcu ona jest jego siostrą i zna go jeszcze lepiej niż ja. Jednak bardziej spodziewałabym się zazdrości po jego mamie niż po siostrze. W końcu matki są zazwyczaj zazdrosne o swoich synów, szczególnie gdy mają tylko jednego, ukochanego synka. A tu nie. Anne była dla mnie bardzo miła i ochoczo ze mną rozmawiała. Oprócz tego non stop się do mnie uśmiechała. Wywierała wrażenie, że mnie lubi. Szczerze nie chce mi się w ogóle jechać do Holmes Chapel. Boję się, że Gemma serio mnie nie polubiła. Chociaż może powinnam jechać by sprawić, że mnie polubi? Sama nie wiem, czy warto się narażać na niechęć ze strony siostry mojego chłopaka. Jak nie pojadę to wyjdzie na jej i wmówi sobie już do końca, że jestem jakaś dziwna i mnie nie będzie lubiła. Jednak jeżeli pojadę, to mogę zmienić rzeczywistość na lepszą, bądź zrujnuję ją do końca. Cóż za pocieszenie.. wow.

Wieczorem spędziliśmy przemiły czas na imprezie urodzinowej Liam’a. Poznałam wielu znajomych chłopców, a także dziewczynę Zayn’a – Perrie, która jest piosenkarką i jest bardzo piękna, dziewczynę Lou – prześliczną Eleanor, naprawdę ta dziewczyna nadaje się na modelkę oraz Danielle – „byłą” dziewczynę Liam’a, przecudowną tancerkę i bardzo piękną kobietę. Jest nadal przyjaciółką Liam’a, jednak z rozmowy wywnioskowałam, że kiedyś tam wrócą do siebie i założą rodzinę. Jestem tego bardziej niż pewna. Oj tak. Moja intuicja w tej sytuacji się z pewnością nie myli.

Do domu pojechaliśmy pod koniec imprezy, nie było już na niej prawie nikogo. Liam proponował żebyśmy poszli do niego, bo mieszkał najbliżej klubu, ale woleliśmy jechać prosto do domu. Gdy zajechaliśmy na miejsce wyciągnęłam Hazzę z taksówki i poszliśmy prosto do mieszkania. W sumie nie do końca prosto, bo Harry się lekko zataczał, w zasadzie musiałam go prowadzić. Schlał się, chociaż wypił mało. Pamiętam, że w klubie śmiałam się z niego, bo wypiliśmy tyle samo, a jemu biednemu urwał się film. W sumie nie tylko jemu, Zayn i Lou też byli nieźle wstawieni. Niall lepiej się trzymał, a Liam najlepiej, bo prawie wcale nie pił. Jako gospodarz musiał wszystko ogarniać, szczególnie od momentu gdy ktoś tańcząc na parkiecie dosłownie zrzygał się na kogoś obok. Obrzydlistwo. Sama myśl o tym przyprawia mnie o mdłości, więc lepiej sobie tego nie przypominać. Tak więc, około trzeciej rano wyciągnęłam Harry’ego z taksówki i zaprowadziłam do mieszkania. Był kompletnie nieogarnięty. W sumie prawie nie kontaktował ze światem żywych. Wciągnęłam go po schodach i otworzyłam jego kartą drzwi główne, później doczołgałam się z nim do windy, gdzie musiałam wykorzystać swoje zapasy sił, by szybko go do niej wprowadzić. Gdy zajechaliśmy na piętro gdzie miał swoje mieszkanie musiałam znowu szybko wyciągnąć go z windy i zaprowadzić do drzwi.
- Harry klucze. – powiedziałam.
- Mam gdzieś w kieszeni. – wymamrotał.
Dobra, czyli musimy sprawdzić, w której. Zaczęłam od marynarki. Niestety w żadnej kieszeni nie znalazłam. Później sprawdzałam spodnie. Przednie kieszenie brak. Tylna lewa, nie ma. Pozostała prawa i właśnie w niej były.
- Nie mogłeś wymyślić innego miejsca na schowanie kluczy? – powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Lubię jak mnie dotykasz. – zaśmiał się.
- Weź się lecz. – powiedziałam, po czym się zaśmiałam.
Otworzyłam drzwi do mieszkania. Wciągnęłam Harry’ego do środka, zamknęłam drzwi na klucz i ściągając szybkim ruchem szpilki pociągnęłam go do sypialni. Posadziłam go na łóżku i zaczęłam ściągać z niego ubrania.
- Lara.. Co będziemy robić? – zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
- Nic. Jesteś nawalony więc nic nie będziemy robić. – powiedziałam rzucając na bok drugiego buta.
- To po co mnie rozbierasz?
- A co, wolisz spać w ubraniu? Przesadzasz chyba.
Ściągnęłam jego spodnie i odłożyłam je na krzesło. Bokserki mu zostawiłam, jakby ktoś pytał. Podeszłam bliżej i zaczęłam odpinać mu koszulę. Poczułam jego dłonie na mojej talii, zjeżdżały coraz niżej.
- Ee, kochanie. Mówiłam, że nie. Jesteś pijany, nic nie będzie. – powiedziałam i ściągnęłam jego dłonie z mojej talii, po czym zdjęłam jego koszulę i położyłam ją również na krześle.  – A teraz podnoś się i idziesz do łóżka.
- Przecież jestem na łóżku.
- W takim razie radź sobie sam, poduszka jest trochę dalej, wiesz o tym?
Obejrzał się za siebie.
- Faktycznie, tam nie dam rady dojść. – powiedział.
- No to już. Wstawaj. – powiedziałam i podciągnęłam go w górę.
Podprowadziłam go z drugiej strony i pomogłam mu się położyć. Przykryłam go kołdrą i sama położyłam się po drugiej stronie.

Ze snu wyrwał mnie dziwny dźwięk. Poruszyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej. Spojrzałam na ekran i sprawdziłam godzinę. Była piąta nad ranem, czyli spałam dwie godziny.. Świetnie. Obróciłam się w stronę Harry’ego, ale co najdziwniejsze, jego tu nie było. Znowu usłyszałam ten dziwny dźwięk. Jakby ktoś wymiotował? Wstałam z łóżka i na palcach szłam w stronę łazienki. Zajrzałam przez uchylone drzwi. W środku siedział Harry i obejmował muszlę klozetową. Zrobiło mi się go trochę żal. Biedy się męczy. Cicho podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha.
- Idź się wykąp, a ja zaraz coś poradzę na Twoją dolegliwość kochanie.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, ale nic nie mówiąc zrobił to o co go prosiłam. Pomogłam mu wstać, po czym podszedł do wanny, a ja wyszłam z łazienki i wróciłam do sypialni. Narzuciłam na siebie długi sweter, wzięłam telefon, pieniądze i klucze do mieszkania i kartę, którą otwiera się drzwi główne. Wyszłam z mieszkania i szybko pobiegłam do windy. Zjechałam na dół i wyszłam z budynku. Sto metrów dalej znajdował się mały sklepik, który był otwierany zawsze od piątej. Weszłam do środka i podeszłam do kasy.
- Poproszę aspirynę. – powiedziałam.
- Coś jeszcze? – zapytała ekspedientka.
- Nie dziękuję. To wszystko. – uśmiechnęłam się.
- £5. – odparła kobieta.
Podałam jej pieniądze i wyszłam ze sklepu. Szybkim krokiem wróciłam do budynku. Otworzyłam główne drzwi i wbiegłam do windy, po czym wyszłam z niej i weszłam do mieszkania zamykając za sobą drzwi. Odłożyłam klucze i kartę na stolik i poszłam do kuchni. Zagotowałam wodę. Do szklanki wrzuciłam dwie tabletki aspiryny i zalałam je wodą. Trochę gorącej, a resztę zimnej przegotowanej, żeby ‘leczniczy napój’ nie był zbyt gorący. Wzięłam szklankę i poszłam z nią do sypialni. Położyłam ją na szafce i poszłam w stronę łazienki. Zapukałam delikatnie i uchylając drzwi powiedziałam:
- Wykąpałeś się?
- Tak. – powiedział cicho. – Możesz wejść.
Weszłam wolnym krokiem. Harry siedział z opuszczoną i mokrą głową. Miał na sobie tylko bokserki.
- Niedobrze Ci? – spytałam.
- Głowa mnie boli. Już nie będę raczej wymiotował. Mam nadzieję. – odparł.
- Chodź. Zaraz coś zaradzimy na ten pijacki ból głowy. W sensie na kaca.
Spojrzał na mnie i podniósł się. Dał mi rękę i wróciliśmy do sypialni. Harry usiadł na łóżku, a ja usiadłam obok niego. Wzięłam szklankę z szafki i podałam mu ją.
- Wypij to. Obiecuję, że głowa przestanie boleć. Oczywiście jak się dodatkowo prześpisz. Zobaczysz będzie dobrze. Od razu kac morderca odejdzie. – uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech i wziął ode mnie szklankę po czym bardzo szybko wypił jej zawartość. Następnie odłożył pustą szklankę  i położył się na łóżku. Przykryłam go kołdrą, pocałowałam w skroń i sama wróciłam na swoje miejsce i po raz kolejny zasnęłam.

Obudził mnie przecudowny zapach grzanek pokrytych rozpływającym się masłem. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam przed sobą stojącego Harry’ego z tacą wypełnioną grzankami z dżemem, miodem i nutellą. Oprócz tego na tacy stały dwie szklanki z wodą oraz biało-różowa róża w wazoniku. Uśmiechnęłam się spoglądając na Harry’ego.
- A to z jakiej okazji? – zapytałam.
- Za to, że jesteś. – zaśmiał się. – I za wspaniałą opiekę. Kocham Cię.
- Oj tam, oj tam. Nie ma za co. – zaśmiałam się. – Też Cię kocham. Nawet nie wiesz, jakie to miłe. – uśmiechnęłam się do niego.
- Miało być miłe. – odpowiedział z uśmiechem.
Zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy Harry wziął tacę, ale jeszcze przed wyjściem wręczył mi różę i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Zaraz po tym zniknął za drzwiami sypialni. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel, a po niej ubrałam się i wysuszyłam włosy. Poszłam do salonu gdzie siedział Harry. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
- Wiesz, że zaraz ruszamy do Holmes Chapel?
- Serio? – zapytałam zdziwiona.
- Nie cieszysz się?
- Nie no, oczywiście, że się cieszę. Masz siłę prowadzić, tak w ogóle?
- Oczywiście. Wyleczyłaś mnie. - zaśmiał się. - Wracając do tematu, czemu jesteś smutna?
- Będziesz się śmiał. – powiedziałam.
- Nie. Obiecuję.
- Wydaje mi się, że Twoja siostra mnie nie lubi.
- Co Ty wygadujesz! – zaśmiał się.
- Miałeś się nie śmiać. – wytknęłam mu język.
- Gadasz głupoty, dlatego się śmiałem.
- Jasne, jasne. Wredota.
- Nie bądź zła. – zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie.
- Hmm. Czy ja wiem. – powiedziałam, gdy skończył pocałunek.
- No proszę. – powiedział i znowu mnie pocałował.
- Ewentualnie, mogę zapomnieć. – zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
Wstałam i poszłam spakować trochę rzeczy na wyjazd, bo jedziemy tam na dwa dni. Harry poszedł za mną i też zaczął coś pakować. Gdy byliśmy gotowi wzięliśmy torby i poszliśmy do samochodu. Spakowaliśmy rzeczy do bagażnika i weszliśmy do środka. Usiadłam wygodnie w fotelu, zapięłam pasy i zatopiłam się w lekturze. Całą drogę Harry słuchał radia i podśpiewywał do znanych kawałków. Gdy puścili piosenkę jego zespołu zaczął śpiewać bardzo głośno.
- Oo! Tym razem nie wyłączasz radia. – zaśmiałam się.
- Czemu miałbym to robić? – zapytał.
- Nie będę Ci przypominała pewnej sytuacji. – wytknęłam mu język. – Dobrze wiem, że ją pamiętasz. Nieprawda?
- Tak. Pamiętam. – uśmiechnął się. – Przepraszam, że nie powiedziałem Ci od razu.
- Przebaczone, ale niezapomniane kochanie. Jednak nie ma co wspominać.
Zaczęłam śpiewać jego solo. Leciało Little Things. Refren Harry zaśpiewał ze mną. Gdy piosenka się skończyła powiedział:
- Ty śpiewasz? Poza tym śpiewasz naszą piosenkę. Znasz ją?
- Tak się składa, że obsłuchałam wszystkie wasze piosenki pewnego wieczoru w Warszawie. Jestem na bieżąco. – zaśmiałam się. – I tak, śpiewam. W sumie od zawsze.
- No proszę. Nie wiedziałem. – zaśmiał się. – Chcę Cię poinformować kochanie, że jesteśmy na miejscu.
- Już? – powiedziałam i humor od razu mi się popsuł.
- Tak, już jesteśmy.
Podjechaliśmy pod dom. Harry zaparkował samochód. Gdy tylko wyłączył silnik z domu wybiegła Anne w fartuszku kuchennym. Widocznie coś robi. Uśmiechnęłam się do siebie. Za nią wyszła Gemma. Mój uśmiech momentalnie zszedł z twarzy. Bardzo chciałam, żeby mnie polubiła. Bardzo. Wyszłam z samochodu i podeszłam do Anne. Przywitałyśmy się. Potem podeszłam do Gemmy i również się przywitałyśmy, pewnie nie chce robić scen przy Harry’m i mamie. Na końcu zostałam zapoznana z ojczymem Harry’ego, Robin’em Twist. Przemiły człowiek. 
Po obiedzie i deserze poszliśmy do pokoju gościnnego i zaczęliśmy rozmawiać. Kilka godzin później Harry zaproponował spacer, więc poszłam na górę po sweterek, bo nie było już zbyt ciepło. Wychodząc z pokoju podeszła do mnie Gemma. Uśmiechnęłam się do niej, a ona powiedziała:
- Nie lubię Cię Lara. Non stop coś kręcisz, nie chcesz nic o sobie mówić. Dziwna jesteś.
Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami. Wiedziałam, że mnie nie lubi, ale nie wiedziałam, że jest tak bezpośrednia. Chociaż z drugiej strony dobrze, że powiedziała co o mnie myśli.
- Powiedz czy tylko sądzisz tak o mnie przez to, że nie chcę nic o sobie mówić, czy z jakiegoś innego powodu?
- Niektóre fanki Cię też nie lubią, czytałam ich wpisy na twitterze. Mówią, że kłamiesz, że nie wiedziałaś wcześniej kim jest Harry.
- A czy one mnie znają, dzięki czemu są przekonane, że wiedziałam kim on jest i dałyby się za to zabić? Nie gadałam póki co o sobie, bo nie są to zbyt fajne wspomnienia. Raczej byś nie chciała mieć takiego życia, a teraz wybacz muszę iść do pokoju.
Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać. Zależało mi na tym, żeby Gemma mnie polubiła, w końcu jest siostrą mojego chłopaka. Siedząc w pokoju usłyszałam Harry’ego.
- Widziałaś Larę?
- Tak. Jest w pokoju.
- Co ona tam tak długo robi?
- Weszła tam przeze mnie. Powiedziałam jej za dużo.
- W sensie? – powiedział lekko zdenerwowany.
- Powiedziałam, że jej nie lubię.
- Dlaczego jej nie lubisz? Zrobiła Ci coś?
- Zakłamana się wydawała, ale po krótkiej rozmowie wydaje mi się, że się myliłam.
- Byś się wstydziła. Przez co ona przeszła. Ty byś nie chciała nawet części tego. Aż mi się nie chce z Tobą rozmawiać.
Słyszałam jego kroki zbliżające się do drzwi. Potem ciche i delikatne puknięcie, a na końcu szept:

- Otwórz.


















______________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Dwudziestka za nami. Jak mijają wakacje? Mam nadzieję, że macie czas na czytanie bloga. Liczę na Wasze opinie. Buziaki. Xx 

5 komentarzy:

  1. Poznanie rodzinki zawsze spoko :D
    Nie rozumialam dlaczego Gemma nie polubiła Lary ale juz wiem, wredna jest po prostu... Jak mozna jej nie lubic ??
    I ładna akcja z Harr'ym po urodzinah :D :))

    Przepraszam ze tak pozno komentuje ale rozumiesz wakacje :D
    Tesknie kochaca :(xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. w bokserkach jakby ktos pytal:D lol:D haha <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!! Zapraszam do mnie evil-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. szablon *_* hdsagfjsagvhjvasjhas:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój ulubiony rozdział :D ?Jak można nie polubieć Lary ?!
    Zapraszam na 1 rozdział ;)
    http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń