Wstałam dosyć wcześnie rano, jak na mnie. Przeciągnęłam się
zaspana. Spojrzałam w bok. Obok mnie leżał, a właściwie jeszcze słodko spał
ten, na którego imię serce bije mi z większą częstotliwością, a jego głos
i dotyk przyprawiają mnie o bardzo miłe dreszcze, przechodzące przez całe moje
ciało. Harry. Ten, którego kochają miliony nastolatek na całym świecie, jest
moim chłopakiem. Tylko, że w mojej miłości do niego jest jedna różnica. Ja
kocham go, za to kim jest, bo wiem jaki jest. Nie bazuję na gdybaniu, na
zwykłych przypuszczeniach. Ja go znam. Jednak takie wytłumaczenia niewiele dają
do zrozumienia, nie wszystkim, ale niektórym, na zabój zakochanym w Harry’m. Twierdzą,
że udawałam, nie wiedząc kim jest Harry. Udawałam, że nie wiedziałam, że Harry
jest sławny. Bardzo sławny. Przecież jest członkiem najpopularniejszego boy
bandu na świecie. Dziwne, że nie wiedziałam kim jest, nieprawdaż? Cóż niektórym ludziom nie
da się nic wytłumaczyć. Trochę to boli, ale dziwne jest to, że boli to dużo
mniej niż cała nienawiść, którą, delikatnie ujmując, otrzymałam od moich
wspaniałych kolegów i koleżanek w szkole. Tamto bolało dużo gorzej. Bo nie
dość, że prześladowali mnie, co mogłam przeżyć, to jeszcze naśmiewali się z
mojej mamy, czego nie mogłam znieść. Właściwie to przez to pragnęłam nawet
kilka razy popełnić samobójstwo. W sumie po raz pierwszy otwarcie przyznaję się
przed samą sobą, w zasadzie zapisuję w moim ‘życiu w pigułce’, bo tak nazwałam
mój zeszyt. Mogę znieść wszystko, wszystko co jest kierowane do mnie, ale nie
zniosę, gdy ktoś będzie naśmiewał się z kogoś mi bliskiego. Nie pozwoliłabym na
to. Dlatego też, nie jest tak źle, choć jak już wspomniałam to boli, że niektórzy
fani Harry’ego potrafią tak ranić. Cóż. Wracając do niego, wiedziałam na co się
piszę. Nic na to nie poradzę, że miłość do niego jest silniejsza. Z tą
świadomością, że Harry mnie kocha, mogę przetrwać wszystko, nawet najgorszy
ból.
Odłożyłam zeszyt do plecaka i spojrzałam kątem oka na
Harry’ego. Spał słodko, jak wcześniej. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki
prysznic, ubrałam się, nałożyłam tylko maskarę na rzęsy i rozczesałam włosy, po
czym poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Trwało to jakiś czas, zanim
przygotowałam coś pysznego i niepowtarzalnego. Ułożyłam wszystko na stole i
poszłam po Harry’ego. Podeszłam do łóżka i schyliłam się nad śpiącym Harry’m.
- Kochanie, śniadanie. – szepnęłam mu do ucha.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie, po czym momentalnie się
uśmiechnął.
- Już idę. – wymamrotał.
- Czekam w jadalni. – powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z
sypialni.
Nalałam wody niegazowanej do szklanek i położyłam je obok
talerzy. Usiadłam przy jednym miejscu i czekałam na Harry’ego. Przyszedł po około
pięciu minutach i usiadł naprzeciw mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a on
odwzajemnił uśmiech.
- Smacznego. – powiedziałam.
- Wzajemnie kochanie. Na pewno jest smaczne. Wygląda
nieziemsko. – zaśmiał się.
Jedząc rozmawialiśmy i śmialiśmy się z wielu rzeczy. Po
skończonym śniadaniu Harry stwierdził, że on posprząta za to, że ja zrobiłam
śniadanie. Ja natomiast poszłam do salonu i włączyłam TV. Oglądałam jakiś
serial. Sama nie wiem jaki. Czekałam aż Harry skończy sprzątać, bo mieliśmy iść
później na zakupy, by wybrać jakiś prezent dla Liam’a. Siedziałam gapiąc się w
ekran telewizora. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? –
krzyknął Harry z kuchni.
- Ok. – odpowiedziałam i niechętnie podniosłam swój leniwy
tyłek z kanapy i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je. Moim oczom ukazały się dwie kobiety. Jedna
młodsza, a druga starsza. Bardzo podobne do siebie. Bardzo podobne do
Harry’ego. Wnioskuję więc, że to jego mama i siostra?! Ojej.
- Dzień dobry. –
powiedziałam niepewnie, delikatnie się uśmiechając.
- Dzień dobry. – powiedziała chyba mama Harry’ego.
- Chyba pomyliłyśmy piętra. – powiedziała druga.
- Będzie łatwiej jak powiecie kogo szukacie. – uśmiechnęłam
się.
- Harry’ego. Mojego brata.
- A mojego syna.
- Chodzi wam o Harry’ego Styles’a?
- Tak dokładnie.
- W takim razie nie pomyliłyście pięter. Zapraszam do
środka. – uśmiechnęłam się.
- Dziękujemy. Gdzie..
- W kuchni. – przerwałam delikatnie mamie Harry’ego.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Siostra i mama Harry’ego weszły do środka i skierowały się w
stronę kuchni. Zamknęłam drzwi i nie chcąc im przeszkadzać chciałam już uciec
do sypialni. Przechodziłam właśnie przez salon, gdy Harry powiedział:
- Lara. Chodź. Muszę Cię przedstawić.
Jasna cholera. Myślałam, że mnie nie zauważy. Podniosłam
głowę do góry, uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę Harry’ego i stojących obok
niego, jego mamy i siostry.
- Mamo, Gemma, poznajcie Laurę Hertel. Moją dziewczynę.
- Nie wiem dlaczego nie zorientowałam się od razu, że to Ty.
– powiedziała mama Harry’ego. – Przecież tyle mi o Tobie opowiadał. W zasadzie
nam. Miło mi Cię poznać Laura. – uśmiechnęła się do mnie – Ja jestem Anne i
proszę Cię, tak do mnie się zwracaj.
- Bardzo mi miło. A pani, znaczy się a Ty zwracaj się do
mnie Lara. Tak lepiej. – uśmiechnęłam się.
- Ja jestem Gemma. I tak też do mnie mów. – zaśmiała się
siostra Harry’ego.
- Hej. Miło mi. Lara. – zaśmiałam się. – Nie będę Wam
przeszkadzała. Pójdę do pokoju. Pewnie macie dużo rzeczy do opowiedzenia sobie.
- Coś Ty! Zostań. – powiedziała szybko Gemma. - Poznamy się
lepiej.
- Poza tym, należysz do rodziny. – uśmiechnęła się Anne.
- No dobrze. Skoro nalegacie.
Siedzieliśmy chwilę rozmawiając, ale dziewczyny musiały
uciekać, bo miały coś do załatwienia. Wychodząc mama Harry’ego powiedziała:
- Kochanie, wpadnij z Larą do nas przed wyjazdem do LA.
Pokażesz jej Holmes Chapel.
- Oczywiście mamo. Kocham Cię pa.
- Ja też Cię kocham. Miło było poznać Lara.
- Mnie również. Do zobaczenia.
Gdy tylko drzwi się zamknęły poczułam ulgę. Szczerze, nie
wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że Gemma nie jest do mnie zbytnio
przekonana. Jestem tego pewna. Sprawiała wrażenie zazdrosnej fanki, chociaż jej zazdrość jest bardziej
zrozumiała. W końcu ona jest jego siostrą i zna go jeszcze lepiej niż ja.
Jednak bardziej spodziewałabym się zazdrości po jego mamie niż po siostrze. W
końcu matki są zazwyczaj zazdrosne o swoich synów, szczególnie gdy mają tylko
jednego, ukochanego synka. A tu nie. Anne była dla mnie bardzo miła i ochoczo
ze mną rozmawiała. Oprócz tego non stop się do mnie uśmiechała. Wywierała
wrażenie, że mnie lubi. Szczerze nie chce mi się w ogóle jechać do Holmes
Chapel. Boję się, że Gemma serio mnie nie polubiła. Chociaż może powinnam
jechać by sprawić, że mnie polubi? Sama nie wiem, czy warto się narażać na
niechęć ze strony siostry mojego chłopaka. Jak nie pojadę to wyjdzie na jej i
wmówi sobie już do końca, że jestem jakaś dziwna i mnie nie będzie lubiła.
Jednak jeżeli pojadę, to mogę zmienić rzeczywistość na lepszą, bądź zrujnuję ją
do końca. Cóż za pocieszenie.. wow.
Wieczorem spędziliśmy przemiły czas na imprezie urodzinowej
Liam’a. Poznałam wielu znajomych chłopców, a także dziewczynę Zayn’a – Perrie,
która jest piosenkarką i jest bardzo piękna, dziewczynę Lou – prześliczną
Eleanor, naprawdę ta dziewczyna nadaje się na modelkę oraz Danielle – „byłą”
dziewczynę Liam’a, przecudowną tancerkę i bardzo piękną kobietę. Jest nadal
przyjaciółką Liam’a, jednak z rozmowy wywnioskowałam, że kiedyś tam wrócą do
siebie i założą rodzinę. Jestem tego bardziej niż pewna. Oj tak. Moja intuicja
w tej sytuacji się z pewnością nie myli.
Do domu pojechaliśmy pod koniec imprezy, nie było już na
niej prawie nikogo. Liam proponował żebyśmy poszli do niego, bo mieszkał
najbliżej klubu, ale woleliśmy jechać prosto do domu. Gdy zajechaliśmy na
miejsce wyciągnęłam Hazzę z taksówki i poszliśmy prosto do mieszkania. W sumie
nie do końca prosto, bo Harry się lekko zataczał, w zasadzie musiałam go
prowadzić. Schlał się, chociaż wypił mało. Pamiętam, że w klubie śmiałam się z
niego, bo wypiliśmy tyle samo, a jemu biednemu urwał się film. W sumie nie
tylko jemu, Zayn i Lou też byli nieźle wstawieni. Niall lepiej się trzymał, a
Liam najlepiej, bo prawie wcale nie pił. Jako gospodarz musiał wszystko
ogarniać, szczególnie od momentu gdy ktoś tańcząc na parkiecie dosłownie
zrzygał się na kogoś obok. Obrzydlistwo. Sama myśl o tym przyprawia mnie o
mdłości, więc lepiej sobie tego nie przypominać. Tak więc, około trzeciej rano
wyciągnęłam Harry’ego z taksówki i zaprowadziłam do mieszkania. Był kompletnie
nieogarnięty. W sumie prawie nie kontaktował ze światem żywych. Wciągnęłam go
po schodach i otworzyłam jego kartą drzwi główne, później doczołgałam się z nim
do windy, gdzie musiałam wykorzystać swoje zapasy sił, by szybko go do niej
wprowadzić. Gdy zajechaliśmy na piętro gdzie miał swoje mieszkanie musiałam
znowu szybko wyciągnąć go z windy i zaprowadzić do drzwi.
- Harry klucze. – powiedziałam.
- Mam gdzieś w kieszeni. – wymamrotał.
Dobra, czyli musimy sprawdzić, w której. Zaczęłam od
marynarki. Niestety w żadnej kieszeni nie znalazłam. Później sprawdzałam
spodnie. Przednie kieszenie brak. Tylna lewa, nie ma. Pozostała prawa i właśnie
w niej były.
- Nie mogłeś wymyślić innego miejsca na schowanie kluczy? –
powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Lubię jak mnie dotykasz. – zaśmiał się.
- Weź się lecz. – powiedziałam, po czym się zaśmiałam.
Otworzyłam drzwi do mieszkania. Wciągnęłam Harry’ego do
środka, zamknęłam drzwi na klucz i ściągając szybkim ruchem szpilki pociągnęłam
go do sypialni. Posadziłam go na łóżku i zaczęłam ściągać z niego ubrania.
- Lara.. Co będziemy robić? – zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
- Nic. Jesteś nawalony więc nic nie będziemy robić. –
powiedziałam rzucając na bok drugiego buta.
- To po co mnie rozbierasz?
- A co, wolisz spać w ubraniu? Przesadzasz chyba.
Ściągnęłam jego spodnie i odłożyłam je na krzesło. Bokserki
mu zostawiłam, jakby ktoś pytał. Podeszłam bliżej i zaczęłam odpinać mu
koszulę. Poczułam jego dłonie na mojej talii, zjeżdżały coraz niżej.
- Ee, kochanie. Mówiłam, że nie. Jesteś pijany, nic nie będzie.
– powiedziałam i ściągnęłam jego dłonie z mojej talii, po czym zdjęłam jego
koszulę i położyłam ją również na krześle.
– A teraz podnoś się i idziesz do łóżka.
- Przecież jestem na łóżku.
- W takim razie radź sobie sam, poduszka jest trochę dalej,
wiesz o tym?
Obejrzał się za siebie.
- Faktycznie, tam nie dam rady dojść. – powiedział.
- No to już. Wstawaj. – powiedziałam i podciągnęłam go w
górę.
Podprowadziłam go z drugiej strony i pomogłam mu się
położyć. Przykryłam go kołdrą i sama położyłam się po drugiej stronie.
Ze snu wyrwał mnie dziwny dźwięk. Poruszyłam się na łóżku i
sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej. Spojrzałam na ekran i sprawdziłam
godzinę. Była piąta nad ranem, czyli spałam dwie godziny.. Świetnie. Obróciłam
się w stronę Harry’ego, ale co najdziwniejsze, jego tu nie było. Znowu
usłyszałam ten dziwny dźwięk. Jakby ktoś wymiotował? Wstałam z łóżka i na
palcach szłam w stronę łazienki. Zajrzałam przez uchylone drzwi. W środku
siedział Harry i obejmował muszlę klozetową. Zrobiło mi się go trochę żal.
Biedy się męczy. Cicho podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha.
- Idź się wykąp, a ja zaraz coś poradzę na Twoją dolegliwość
kochanie.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, ale nic nie mówiąc
zrobił to o co go prosiłam. Pomogłam mu wstać, po czym podszedł do wanny, a ja
wyszłam z łazienki i wróciłam do sypialni. Narzuciłam na siebie długi sweter,
wzięłam telefon, pieniądze i klucze do mieszkania i kartę, którą otwiera się
drzwi główne. Wyszłam z mieszkania i szybko pobiegłam do windy. Zjechałam na
dół i wyszłam z budynku. Sto metrów dalej znajdował się mały sklepik, który był
otwierany zawsze od piątej. Weszłam do środka i podeszłam do kasy.
- Poproszę aspirynę. – powiedziałam.
- Coś jeszcze? – zapytała ekspedientka.
- Nie dziękuję. To wszystko. – uśmiechnęłam się.
- £5. – odparła kobieta.
Podałam jej pieniądze i wyszłam ze sklepu. Szybkim krokiem
wróciłam do budynku. Otworzyłam główne drzwi i wbiegłam do windy, po czym
wyszłam z niej i weszłam do mieszkania zamykając za sobą drzwi. Odłożyłam
klucze i kartę na stolik i poszłam do kuchni. Zagotowałam wodę. Do szklanki
wrzuciłam dwie tabletki aspiryny i zalałam je wodą. Trochę gorącej, a resztę
zimnej przegotowanej, żeby ‘leczniczy napój’ nie był zbyt gorący. Wzięłam
szklankę i poszłam z nią do sypialni. Położyłam ją na szafce i poszłam w stronę
łazienki. Zapukałam delikatnie i uchylając drzwi powiedziałam:
- Wykąpałeś się?
- Tak. – powiedział cicho. – Możesz wejść.
Weszłam wolnym krokiem. Harry siedział z opuszczoną i mokrą
głową. Miał na sobie tylko bokserki.
- Niedobrze Ci? – spytałam.
- Głowa mnie boli. Już nie będę raczej wymiotował. Mam
nadzieję. – odparł.
- Chodź. Zaraz coś zaradzimy na ten pijacki ból głowy. W
sensie na kaca.
Spojrzał na mnie i podniósł się. Dał mi rękę i wróciliśmy do
sypialni. Harry usiadł na łóżku, a ja usiadłam obok niego. Wzięłam szklankę z
szafki i podałam mu ją.
- Wypij to. Obiecuję, że głowa przestanie boleć. Oczywiście
jak się dodatkowo prześpisz. Zobaczysz będzie dobrze. Od razu kac morderca
odejdzie. – uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech i wziął ode mnie szklankę po czym
bardzo szybko wypił jej zawartość. Następnie odłożył pustą szklankę i położył się na łóżku.
Przykryłam go kołdrą, pocałowałam w skroń i sama wróciłam na swoje miejsce i po
raz kolejny zasnęłam.
Obudził mnie przecudowny zapach grzanek pokrytych
rozpływającym się masłem. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam przed sobą
stojącego Harry’ego z tacą wypełnioną grzankami z dżemem, miodem i nutellą.
Oprócz tego na tacy stały dwie szklanki z wodą oraz biało-różowa róża w
wazoniku. Uśmiechnęłam się spoglądając na Harry’ego.
- A to z jakiej okazji? – zapytałam.
- Za to, że jesteś. – zaśmiał się. – I za wspaniałą opiekę.
Kocham Cię.
- Oj tam, oj tam. Nie ma za co. – zaśmiałam się. – Też Cię
kocham. Nawet nie wiesz, jakie to miłe. – uśmiechnęłam się do niego.
- Miało być miłe. – odpowiedział z uśmiechem.
Zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy Harry wziął tacę, ale
jeszcze przed wyjściem wręczył mi różę i złożył na moich ustach czuły
pocałunek. Zaraz po tym zniknął za drzwiami sypialni. Wstałam z łóżka i poszłam
do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel, a po niej ubrałam się i wysuszyłam
włosy. Poszłam do salonu gdzie siedział Harry. Usiadłam obok niego i położyłam
głowę na jego ramieniu. Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się ukazując swoje
dołeczki.
- Wiesz, że zaraz ruszamy do Holmes Chapel?
- Serio? – zapytałam zdziwiona.
- Nie cieszysz się?
- Nie no, oczywiście, że się cieszę. Masz siłę prowadzić, tak w ogóle?
- Oczywiście. Wyleczyłaś mnie. - zaśmiał się. - Wracając do tematu, czemu jesteś smutna?
- Będziesz się śmiał. – powiedziałam.
- Nie. Obiecuję.
- Wydaje mi się, że Twoja siostra mnie nie lubi.
- Co Ty wygadujesz! – zaśmiał się.
- Miałeś się nie śmiać. – wytknęłam mu język.
- Gadasz głupoty, dlatego się śmiałem.
- Jasne, jasne. Wredota.
- Nie bądź zła. – zbliżył się do mnie i pocałował mnie
namiętnie.
- Hmm. Czy ja wiem. – powiedziałam, gdy skończył pocałunek.
- No proszę. – powiedział i znowu mnie pocałował.
- Ewentualnie, mogę zapomnieć. – zaśmiałam się i pocałowałam
go w policzek.
Wstałam i poszłam spakować trochę rzeczy na wyjazd, bo
jedziemy tam na dwa dni. Harry poszedł za mną i też zaczął coś pakować. Gdy
byliśmy gotowi wzięliśmy torby i poszliśmy do samochodu. Spakowaliśmy rzeczy do
bagażnika i weszliśmy do środka. Usiadłam wygodnie w fotelu, zapięłam pasy i
zatopiłam się w lekturze. Całą drogę Harry słuchał radia i podśpiewywał do
znanych kawałków. Gdy puścili piosenkę jego zespołu zaczął śpiewać bardzo
głośno.
- Oo! Tym razem nie wyłączasz radia. – zaśmiałam się.
- Czemu miałbym to robić? – zapytał.
- Nie będę Ci przypominała pewnej sytuacji. – wytknęłam mu
język. – Dobrze wiem, że ją pamiętasz. Nieprawda?
- Tak. Pamiętam. – uśmiechnął się. – Przepraszam, że nie
powiedziałem Ci od razu.
- Przebaczone, ale niezapomniane kochanie. Jednak nie ma co
wspominać.
Zaczęłam śpiewać jego solo. Leciało Little Things. Refren Harry zaśpiewał ze mną. Gdy piosenka się
skończyła powiedział:
- Ty śpiewasz? Poza tym śpiewasz naszą piosenkę. Znasz ją?
- Tak się składa, że obsłuchałam wszystkie wasze piosenki pewnego
wieczoru w Warszawie. Jestem na bieżąco. – zaśmiałam się. – I tak, śpiewam. W sumie
od zawsze.
- No proszę. Nie wiedziałem. – zaśmiał się. – Chcę Cię
poinformować kochanie, że jesteśmy na miejscu.
- Już? – powiedziałam i humor od razu mi się popsuł.
- Tak, już jesteśmy.
Podjechaliśmy pod dom. Harry zaparkował samochód. Gdy tylko
wyłączył silnik z domu wybiegła Anne w fartuszku kuchennym. Widocznie coś robi.
Uśmiechnęłam się do siebie. Za nią wyszła Gemma. Mój uśmiech momentalnie zszedł
z twarzy. Bardzo chciałam, żeby mnie polubiła. Bardzo. Wyszłam z samochodu i
podeszłam do Anne. Przywitałyśmy się. Potem podeszłam do Gemmy i również się
przywitałyśmy, pewnie nie chce robić scen przy Harry’m i mamie. Na końcu
zostałam zapoznana z ojczymem Harry’ego, Robin’em Twist. Przemiły człowiek.
Po obiedzie
i deserze poszliśmy do pokoju gościnnego i zaczęliśmy rozmawiać. Kilka godzin
później Harry zaproponował spacer, więc poszłam na górę po sweterek, bo nie
było już zbyt ciepło. Wychodząc z pokoju podeszła do mnie Gemma. Uśmiechnęłam się
do niej, a ona powiedziała:
- Nie lubię Cię Lara. Non stop coś kręcisz, nie chcesz nic o
sobie mówić. Dziwna jesteś.
Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami. Wiedziałam, że
mnie nie lubi, ale nie wiedziałam, że jest tak bezpośrednia. Chociaż z drugiej
strony dobrze, że powiedziała co o mnie myśli.
- Powiedz czy tylko sądzisz tak o mnie przez to, że nie chcę
nic o sobie mówić, czy z jakiegoś innego powodu?
- Niektóre fanki Cię też nie lubią, czytałam ich wpisy na
twitterze. Mówią, że kłamiesz, że nie wiedziałaś wcześniej kim jest Harry.
- A czy one mnie znają, dzięki czemu są przekonane, że
wiedziałam kim on jest i dałyby się za to zabić? Nie gadałam póki co o sobie,
bo nie są to zbyt fajne wspomnienia. Raczej byś nie chciała mieć takiego
życia, a teraz wybacz muszę iść do pokoju.
Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać. Zależało mi na
tym, żeby Gemma mnie polubiła, w końcu jest siostrą mojego chłopaka. Siedząc w
pokoju usłyszałam Harry’ego.
- Widziałaś Larę?
- Tak. Jest w pokoju.
- Co ona tam tak długo robi?
- Weszła tam przeze mnie. Powiedziałam jej za dużo.
- W sensie? – powiedział lekko zdenerwowany.
- Powiedziałam, że jej nie lubię.
- Dlaczego jej nie lubisz? Zrobiła Ci coś?
- Zakłamana się wydawała, ale po krótkiej rozmowie wydaje mi
się, że się myliłam.
- Byś się wstydziła. Przez co ona przeszła. Ty byś nie
chciała nawet części tego. Aż mi się nie chce z Tobą rozmawiać.
Słyszałam jego kroki zbliżające się do drzwi. Potem ciche i
delikatne puknięcie, a na końcu szept:
- Otwórz.
______________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Dwudziestka za nami. Jak mijają wakacje? Mam nadzieję, że macie czas na czytanie bloga. Liczę na Wasze opinie. Buziaki. Xx