- Otwórz. – powtórzył bardzo cicho.
Podniosłam się z ziemi i niechętnie przekręciłam klucz, po
czym podeszłam do łóżka i usiadłam na nim spoglądając non stop przez okno. Usłyszałam
delikatne naciśnięcie klamki i ciche kroki. Wiedziałam, że to Harry. Nawet
gdyby się wcześniej nie odezwał, wiedziałabym. Czuć było zapach jego perfum,
bardzo dobrze mi znany i słychać było jego oddech, którego ‘brzmienie’ dobrze
pamiętam. Podszedł do mnie bardzo powoli i siadając obok objął mnie ramieniem,
po czym przyciągnął do siebie i nic nie mówiąc przytulił mnie. Poczułam się
bezpiecznie, jak zwykle, gdy mnie obejmował. Wiedziałam, że w tych ramionach
znajdę spokój i ukojenie. Wcisnęłam moją zapłakaną twarz w jego szyję. Nie
zwracałam uwagi na to, czy moje łzy spływają po jego szyi i wsiąkają w jego
koszulkę. Musiałam się gdzieś wypłakać. Potrzebowałam tego.
- Chodź przejdziemy się. Nie będziesz o tym myślała. Proszę.
– szepnął mi do ucha.
Nie potrafiłam powiedzieć nie. Wiedziałam, że przebywając
tylko z nim będzie mi najlepiej. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego
zapłakanymi oczyma. Harry popatrzył na mnie i ręką przetarł moje łzy, po czym
złożył na moich ustach najczulszy dotąd pocałunek. Spowodował on, że delikatnie
się uśmiechnęłam.
- A teraz chodź do łazienki i zrób porządek z oczami, a ja
zmienię koszulkę, bo jest mokra od Twoich łez.
Spojrzałam na niego i nic nie mówiąc poszłam do łazienki.
Moje odbicie w lustrze było tragiczne. Wyglądałam strasznie, choć z pewnością lepiej
niż wtedy, gdy wstałam nieogarnięta po premierze, gdy dowiedziałam się kim tak
naprawdę jest Harry. Napełniłam dłonie wodą, po czym chlapnęłam sobie na twarz.
Wzięłam mleczko do demakijażu i zmyłam resztki tuszu. Później wytarłam ręcznikiem
twarz i wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie Harry. Gdy tylko pojawiłam się
w pokoju, wstał i podszedł do mnie, po czym złapał mnie za rękę i poprowadził
do wyjścia. Schodząc na dół słychać było rozmowę Anne i Gemmy. Nie chciałam
jednak się wsłuchiwać w to o czym rozmawiają. Gdy pojawiliśmy się na dole
momentalnie przerwały rozmowę i spojrzały w naszą stronę. Gemma spuściła wzrok
i nie patrzyła na nas. Widocznie czuła się winna. Anne pożegnała nas uśmiechem
po czym zniknęliśmy za drzwiami mieszkania.
Szliśmy bardzo wolno, trzymając się
za ręce. Harry pokazywał mi okolicę. Naprawdę było tu pięknie. Może dodatkowo
pora roku potęgowała piękno tego miejsca. Cisza tym razem nie powodowała, że
czułam się źle. Powodowała u mnie całkowicie inne uczucia, objawy. Czułam się,
może to dziwne, ale zrozumiana. Wiedziałam, że Harry może nie do końca, ale mimo
wszystko stara się zrozumieć to co czuje, dlatego nic nie mówi, tylko jest przy
mnie, a to znaczy o wiele więcej niż milion słów ‘współczucia’. Szliśmy polną
drogą przez las. Oprócz śpiewu ptaków i delikatnego szumu wiatru nie było nic
słychać. Ani głosów ludzi, ani odgłosów samochodów. Szliśmy tak dłuższy czas.
Weszliśmy w środek lasu i dalej szliśmy. Zastanawiałam się gdzie idziemy. Nagle jednak się zatrzymaliśmy. Spojrzałam na Harry’ego, a on na mnie, po czym uśmiechnął
się.
- No co? – zapytałam.
- Zamknij oczy. – zaśmiał się.
Popatrzałam na niego pytająco, ale zrobiłam to, o co mnie prosił. Jednak widocznie Harry nie
wierzył mi do końca, bo stanął za mną i zakrył mi oczy swoimi dłońmi.
- Idziemy. – szepnął mi do ucha, na co się uśmiechnęłam.
Szliśmy jakiś czas. Wyobrażałam sobie co chwilę różne
rzeczy, miejsca, które mogę zobaczyć po otworzeniu oczu. Nie mogłam się
doczekać aż Harry mi powie, że mogę otworzyć oczy. Byłam zniecierpliwiona i
podekscytowana. Po kilku kolejnych krokach wyczułam, że zwalniamy.
Przemieszczaliśmy się znacznie wolniej niż do tej pory, aż w końcu stanęliśmy.
- Nie otwieraj jeszcze oczu. Proszę. – powiedział Harry.
- Dobrze. – zaśmiałam się. – Skoro tak ładnie prosisz.
- Będę musiał Ci pomóc gdzieś się wspiąć. – zaśmiał się. –
Ale nie otwieraj oczu.
- No ok, ok.
Wziął mnie za rękę i podprowadził do drabinki? Tak się
wydawało.
- Wspinaj się. – powiedział. – Ale jak będziesz na górze,
nie otwieraj oczu.
- Mhm. – kiwnęłam głową.
Wdrapałam się na górę. Harry szedł tuż za mną. Gdy stanął
obok mnie złapał mnie jedną ręką, a drugą zakrył znowu moje oczy. Poprowadził
mnie gdzieś. Jestem pewna, że to jakiś domek na drzewie. Stanęliśmy. Przez
chwilę Harry się nie odzywał, ale w końcu zdjął rękę z moich oczu i szepnął:
- Teraz możesz otworzyć oczy.
Gdy to zrobiłam zamarłam. Moim oczom ukazało się przeogromne
jezioro, otoczone drzewami, a my staliśmy na jednym z nich. Usiadłam na
podłodze domku i patrzyłam na przepiękny krajobraz przede mną. Harry usiadł
obok mnie. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech.
- Podoba się? – zapytał po chwili.
- Jest wspaniale. – uśmiechnęłam się. – Domek też Twój?
- Tak. – kiwnął głową.
- To takie słodkie, że pokazujesz mi miejsce, które było dla
Ciebie ważne jak byłeś dzieckiem.
- Nie tylko wtedy było ważne. – powiedział. – Później też
było. Zawsze gdy potrzebowałem ukojenia, gdy chciałem pomyśleć, a przyjeżdżałem
do domu, to przychodziłem tutaj, bo wiedziałem, że mogę być sam.
- Dzisiaj mnie tutaj przyprowadziłeś, więc to miejsce nie
jest już takie bezpieczne. – zaśmiałam się.
- Dalej jest. Ty możesz o nim wiedzieć. – powiedział i
pocałował mnie czule. – Prawdę mówiąc, jesteś pierwszą i jedyną osobą, która
widzi to miejsce poza mną.
- Naprawdę? – zapytałam zdziwiona. – Nikogo tutaj nie
przyprowadziłeś?
- Nikogo.
- Kłamiesz. – zaśmiałam się.
- Nie kłamię. Już nigdy Cię nie okłamię. – powiedział
patrząc mi prosto w oczy.
- Wiesz, że Ci wierzę? – zaśmiałam się. – To chyba przez to,
że powiedziałeś mi to prosto w oczy.
- Mówię prawdę, więc dobrze, że mi wierzysz. – uśmiechnął
się.
Spojrzałam znowu w stronę jeziora. Przyglądałam się temu
malowniczemu krajobrazowi. W takich chwilach zawsze zbiera mi się na
wspomnienia, szczególnie gdy wcześniej coś się dodatkowo stało, czym chciałabym
się podzielić z bratem, czy rodzicami. Spojrzałam w niebo. Powoli zaczynało
robić się ciemno, a na niebie zaczęły pojawiać się póki co, delikatnie świecące
gwiazdy. Poczułam rękę Harry’ego obejmującą moją rękę. Uśmiechnęłam się sama do
siebie, po czym położyłam głowę na jego ramieniu.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo za nimi tęsknię. –
wyszeptałam.
- To prawda, nie wiem. Mogę sobie tylko wyobrazić.
Przepraszam Cię za Gemmę. Nie sądziłem, że może tak postąpić.
- Nic się nie stało. To przez moje milczenie, ale po prostu
trudno mi się otworzyć przed obcymi mi osobami.
- Nie musisz nic im mówić, jak nie chcesz.
- Raczej powinnam, nie sądzisz? Są Twoją najbliższą rodziną,
a nie chcę żeby myśleli o mnie tak, jak niektóre Twoje fanki.
- A co mają do tego moje fanki?
- Gemma mi powiedziała, że niektóre twierdzą, że wszystko
zmyśliłam.. Dziwią się jak to jest możliwe, że nie znałam kogoś takiego jak
Harry Styles, czy One Direction.
- Widocznie jest możliwe, bo przykładowo Laura Hertel nie
wiedziała. – zaśmiał się.
- Właśnie. – zaśmiałam się również. – Nawet nie wiesz, jak
bym chciała, żeby Gemma mnie polubiła, a co dopiero Twoja mama.
- Mama Cię lubi. Czuję to. Powiedziałaby mi, że jej się nie
podobasz, gdyby tak było. A Gemma Cię polubi. Gdy wszystko pojmie.
- Więc muszę im powiedzieć wszystko.
- Nie musisz jak nie chcesz, bądź nie jesteś gotowa. Nikt
Cię nie zmusza.
- Wiem.. ale czuję, że powinnam.
- To chcesz już iść?
- Raczej tak, bo już robi się późno. Jest tu pięknie, ale
nie możemy przyjść za późno do domu.
- W takim razie chodźmy. – uśmiechnął się i wstał, po czym
wyciągnął w moją stronę rękę, którą złapałam i podniosłam się.
Droga powrotna minęła znacznie szybciej. Droga, którą idziesz po raz pierwszy zawsze wydaje się dłuższa niż gdy nią już przykładowo wracamy. Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu poczułam jak moje serce nabiera szybszego tępa. Na samą myśl o tym, że zaraz
opowiem historię mojego życia, moje serce wariowało. Jakoś opowiadając
Harry’emu tę samą historię tak nie miałam. Może po prostu tak mocno mu
zaufałam, że czułam i wiedziałam, że jemu mogę powiedzieć wszystko i nie
przejmować się niczym. Weszliśmy do środka. Słychać było rozmawiającą rodzinę.
Anne, Robin i Gemma widocznie bawili się w najlepsze, bo śmiali się bardzo
głośno. Harry złapał mnie za rękę i poprowadził do salonu, gdzie siedziała
pozostała trójka jego najbliższych. Gdy nas zobaczyli momentalnie się uciszyli
i spojrzeli na nas pytająco.
- Oo. Już jesteście. – powiedziała po krótkiej chwili Anne.
– Świetnie. Może jesteście głodni? Mam dla Was pyszną kolację.
- Nie mamo. Nie jesteśmy głodni. Dziękujemy.
- W takim razie zapraszamy do nas. – zaśmiał się Robin. –
Miło będzie pogawędzić troszeczkę.
- W zasadzie.. – zaczął Harry.
- To bardzo dobry pomysł. – powiedziałam przerywając
Harry’emu.
- Bardzo dobry? – powiedział zdziwiony Harry patrząc na
mnie.
Wiem, że w ciągu drogi do domu zmieniałam kilkanaście razy
zdanie, czy mam im to opowiedzieć, czy też nie i w sumie wchodząc do domu byłam
na nie, a tutaj nagle jestem na tak, więc całkowicie się nie dziwię, że się
zdziwił moją kolejną nagłą zmianą decyzji.
- Tak kochanie. To świetny pomysł. – uśmiechnęłam się do
niego porozumiewawczo.
- W takim razie siadajmy. – odwzajemnił uśmiech.
Pozostała trójka parzyła na nas bardzo uważnie. Widać było,
że nie wiedzieli do końca o co mi, w zasadzie nam, chodzi. Byli tym wszystkim
bardzo zainteresowani.
Usiedliśmy naprzeciw Anne, Gemmy i Robin’a. Patrzyli na nas
i czekali na wiadomości.
- Mam nadzieję, że nie jesteś w ciąży. – zaśmiała się
nerwowo Anne. – Cieszyła bym się, ale to chyba za wcześnie dla Was. Kariera i w
ogóle wszystko. Rozumiecie chyba?
- Spokojnie mamo. Nic z tych rzeczy. – zaśmiał się Harry.
- To dobrze. Czyli mogę spać spokojnie. – odetchnęła z ulgą
Anne.
- Zdecydowanie. – potwierdził Harry.
Tym śmiesznym pytaniem, Anne lekko rozładowała napięcie
panujące w pokoju. Chyba wszyscy czekali na taką informację, jednocześnie bojąc
się, że jednak o to chodzi i to właśnie usłyszą.
- Z tego względu, że niektórzy twierdzą, że jestem
zakłamana.. – zaczęłam.
- Nikt tak nie twierdzi. – przerwała mi Anne. – Prawda? –
rozejrzała się po siedzących przy niej Gemmie i Robin’ie. Gemma spuściła głowę.
- Ja tak sądziłam. – powiedziała bardzo cicho.
- Jak mogłaś dziecko? – zdziwiła się Anne.
- Spokojnie Anne. – powiedziałam. – Nie dziwię się, że miała
takie przypuszczenia. W końcu nic o mnie nie wiecie, prócz tego, że jestem
dziewczyną Twojego syna, a Twojego brata. Nic więcej. Chyba powinnam Wam
opowiedzieć o sobie. Nie wiem czy dam radę, ale spróbuję.
- Nie musisz jak nie chcesz.
- Chcę, ale .. – zatrzymałam się.
- Ale co?
- Nie chcę Waszego współczucia. Przyrzeknijcie, szczególnie
Ty Gemma. Nie chcę żebyś nagle zmieniła swoje zdanie na mój temat.
- Ok. – powiedziała cicho.
Zaczęłam opowiadać im historię mojego życia. W momencie, gdy
doszłam do śmierci mojego brata musiałam złapać Harry’ego za rękę, by poczuć
się bezpieczniej. Potrzebowałam jego obecności w każdej sekundzie mojej
opowieści. Może nazywanie tego co mi się przytrafiło, opowieścią jest trochę
przesadzone, ale to trochę wygląda jak historia pochodząca z książki.
- Nie musisz opowiadać dalej jeżeli to dla Ciebie za trudne.
– powiedziała z troską Anne.
- Jest ok. – wymusiłam uśmiech na swojej twarzy i
odetchnęłam głęboko kilka razy, po czym znowu zaczęłam opowiadać.
Gdy doszłam do niesamowitego dnia, który spędziłam z
rodzicami czułam, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Czułam się jakby
znowu byli przy mnie. Tak samo jak w tym wspaniałym dniu, gdy dowiedziałam się,
że dostałam się na NYADA, ojciec miał wolne i byliśmy w trójkę tylko dla siebie.
Nikt nam nie przeszkadzał, a wszystko było tak cholernie idealne, że od tamtej
pory nie pragnę idealnych dni. Już nigdy nie chcę mieć tak idealnego dnia z
żadną osobą, którą kocham. Jednak ten idealny dzień minął i przyszedł najgorszy
dzień w moim życiu. Spojrzałam na każdego z osobna i spuściłam głowę, po czym
znowu zaczęłam opowiadać. Szybko przeszłam przez ten etap mojego życia. Nie patrzyłam
na nich, mówiąc o tym. Nie chciałam widzieć ich twarzy, ani nie chciałam żeby oni
widzieli, że po moich policzkach spływają łzy.
- A teraz siedzę właśnie tutaj przed Wami. Nigdy nie
sądziłam, że moje życie nabierze jeszcze kiedykolwiek kolorów. – kończyłam. – Nawet nie
wiecie jak Wam zazdroszczę, że macie siebie. – powiedziałam patrząc na Gemmę. –
Wybaczcie mi, ale pójdę na górę. – wstałam i ze spuszczoną głową poszłam na
górę.
Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżko. Leżąc i płacząc
spoglądałam przez okno na księżyc i gwiazdy, które dzisiaj nadzwyczaj pięknie
świeciły. W takiej chwili chciałabym żeby mama mnie przytuliła i powiedziała,
że mnie kocha. Nagle poczułam delikatne objęcie od tyłu. Odwróciłam się w
stronę przybysza z lokami. Uśmiechnęłam się do niego przez łzy i wtuliłam w
jego klatkę piersiową. Harry pocałował mnie w skroń, po czym bardzo mocno mnie
przytulił.
- Kocham Cię. Pamiętaj. – szepnął mi do ucha.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zamknęłam oczy.
Przebudziłam się koło południa. Harry’ego nie było obok
mnie. Widocznie już wstał. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam
kąpiel i ubrałam się w wygodny dres. Zeszłam na dół. Z kuchni słychać było głos
Harry’ego. Weszłam cicho do środka i usiadłam przy stole. Patrzałam na dwóch
szczęśliwych ludzi, Anne i Harry’ego. Wyglądali słodko. Nie można zazdrościć,
ale sama chciałabym móc cofnąć czas by poczuć rodzinne ciepło w uścisku ojca i
mamy. Dałabym dużo, by móc to poczuć jeszcze raz, choć przez minutę. Uśmiechałam
się patrząc na nich jacy są szczęśliwi, że mają siebie. Zajrzałam na telefon. Miałam
nieodebrane połączenie od Blanki. Powinnam do niej zadzwonić. Chciałam cicho i niezauważenie opuścić kuchnię, ale niestety już mnie zdążyli zauważyć.
- Oo Lara. Wstałaś. – powiedziała Anne.
- Tak, ale wybaczcie, ciocia dzwoniła, muszę do niej
oddzwonić. – uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. – powiedział z uśmiechem Harry.
Wyszłam z kuchni i udałam się na taras. Usiadłam na fotelu i
wybrałam numer do Blanki. Odebrała po kilku sygnałach.
- W końcu dzwonisz kochanie. – zaczęła. – Co u Ciebie? Stęskniłam
się.
- U mnie dobrze. – odpowiedziałam. – Ja też się stęskniłam i
nie mogę się doczekać kiedy się w końcu zobaczymy. – zaśmiałam się
- Ja tak samo. Kiedy przylatujecie do LA?
- Pod koniec tego tygodnia, czyli po jutrze.
- Wspaniale. Ugotuję coś pysznego na Twój przyjazd.
- Ok. Trzymam Cię za słowo. – zaśmiałam się.
- Dobra myszko. Wiem, że krótko rozmawiamy, ale ja uciekam spać. A Tobie życzę miłego dnia.
- Dziękuję ciociu. Tobie życzę dobrej nocy. Śpij dobrze. Kocham
Cię.
- No pa Laruś. Ja też Cię kocham.
Rozłączyłam się i zablokowałam telefon. Siedziałam jeszcze
chwilę na tarasie. Podziwiałam zadbany ogród Anne. Wspaniały. Wstałam z fotela
i odwróciłam się w stronę drzwi balkonowych. Przede mną stała Gemma. Patrzyła na
mnie. Chciałam obok niej przejść, by móc wejść do środka.
- Przepraszam. Mogę przejść? – zapytałam.
- Lara. Momencik. Daj mi chwilę. – powiedziała.
- Ok. Słucham Cię. Stało się coś?
- Chciałam przeprosić. – zaczęła. – Zachowałam się jak gówniara,
która słucha ludzi, którzy Cię nie znają. Naprawdę przepraszam, że Cię tak
oczerniłam. Wybacz. Nie chciałam.
- Nic się nie stało. Prawda jest taka, że przywykłam do
czegoś takiego.
- Nie powinnaś się godzić na to, że ktoś będzie Cię krzywdził.
Już za dużo się nacierpiałaś.
- Ale ja nie potrafię inaczej. – odpowiedziałam. – Już taka
jestem i nie zmienię się.
- Wybaczysz mi? – zapytała po raz kolejny.
- Jasne, że tak. Wszystko ok. – odparłam. – Nie masz już się
czym zadręczać. Między nami ok. – uśmiechnęłam się.
- Bardzo się cieszę. – odetchnęła z ulgą. – W takim razie,
możemy zacząć od nowa? – zapytała.
- Niech tak będzie. – zaśmiałam się. – Jestem Lara.
- A ja Gemma. – uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
- Miło mi Cię poznać. – zaśmiałam się po raz drugi.
- Mnie również. A teraz chodźmy na śniadanie. – posłała mi uśmiech i
pociągnęła mnie za sobą do kuchni.
Po śniadaniu spędziliśmy bardzo miły czas z Anne i Gemmą. Ojczym
Harry’ego, Robin, był w pracy, więc nie mógł być z nami. Około godziny 3pm.
musieliśmy wracać do Londynu, bo po jutrze będziemy lecieć do LA. Ja wrócę do
domu i znowu nie będę się widziała z Harry’m jakiś czas. Straszne uczucie. Nie chcę póki co dopuszczać do siebie tej myśli, że znowu nie będę z nim spędzała
każdej wolnej chwili. Nie chcę o tym myśleć.
________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Witajcie po bardzo długiej przerwie. Przyznam się, nie miałam czasu, mimo że są wakacje. Pracowałam od rana do wieczora w knajpie nad morzem, jednak zrezygnowałam, bo kilkanaście godzin dziennie za marne grosze całkowicie się nie opłaca. Także wróciłam do domu i zabrałam się od razu za napisanie nowego rozdziału. Jak już pewnie zauważyliście, mój blog ma nowy, wspaniały i jedyny w swoim rodzaju szablon wykonany przez szabloniarkę Misao z szablonownicy, której logo znajduje się po prawej stronie na moim blogu. Zachęcam do zaglądnięcia. Jeżeli chodzi o rozdział, to może i nie jest nie wiadomo jak długi, ale też nie jest bardzo krótki. Czekam na Wasze opinie. Xx