czwartek, 30 maja 2013

I. A man can be des­troyed, but not de­feated.

Moja historia zaczyna się dosyć „zabawnie”, bo rozpoczyna się w momencie kiedy moje życie ląduje całkowicie do góry nogami. Tracę wszystko, co mogę mieć. Dom, rodzinę, przez co nie mogę pójść na wymarzone studia, mimo że się na nie dostałam. Nie miałabym za co ich opłacić, są za drogie. Taniec na NYADA.. ale wymyśliłam, co nie? Plus moje hobby: projektant mody. Teraz nie mam nic.  Zostałam całkiem sama. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a przez to, że ojciec nie ma rodzeństwa, a siostra mamy jest za granicą i nawet nie chciało się urzędowi jej poszukać i poinformować o zdarzeniu. Dziadkowie już dawno nie żyją, przez co teraz nie ma mnie kto do siebie przygarnąć. Dom, w zasadzie mieszkanie w jednej z biedniejszych dzielnic Warszawy zabrał komornik, ponieważ rodzice byli zadłużeni. Nie mam środków do życia, bo nie należy mi się nawet głupia renta po rodzicach. Nie należy mi się nic.  Byłam od tych biedniejszych, więc rówieśnicy nigdy nie chcieli się ze mną przyjaźnić, bo co mają się zadawać, jak to oni nazywali: „z tą z polskich slumsów”. Może się to wydawać przykre, ale na mnie to nie robi już żadnego wrażenia. Zdążyłam się przyzwyczaić do ciągłego obrażania i poniżania mojej osoby. Przecież dziewczyna, która nie ma kasy, nie ma nic. W sponsoring nie chciałam się bawić, tak jak większość „koleżanek” z mojej szkoły, których rodzice też nie zarabiali kokosów. Dlaczego nie chciałam? Bo szanuję swoje ciało i byle komu go nie oddam, a wcale mi tak nie zależało na byciu popularną i lubianą. Wolałam być tą szarą myszką, której nikt nie lubił. Mimo młodego wieku, mogę stwierdzić, że przeżyłam już sporo. Ci, którzy mnie nie znają, na pewno mówili by „Co Ty przeżyłaś, masz dopiero dziewiętnaście lat? Jak możesz mówić, że wiesz, co to jest prawdziwe życie? Przecież Ty nic nie przeżyłaś!” Przeżyłam więcej niż im się wydaje. Jak miałam dziesięć lat umarła moja ostatnia babcia. Pozostałej trójki nie znałam. Kiedy miałam jedenaście lat moja matka straciła pracę. Było coraz gorzej, dlatego starszy, o siedem lat brat, wyjechał za granicę do pracy. Polepszyło się, jednak pięć lat później, kiedy miałam lat siedemnaście, doszła nas wiadomość, że Kacper nie żyje, zawaliła się na niego konstrukcja na budowie. Oczywiście nikt mu nie pomógł, bo po co? Przecież to był tylko Polak… Po co jakiś Niemiec miałby pomagać Polakowi. Pamiętam, że mój świat wtedy całkowicie się zawalił. Byłam z nim bardzo mocno związana, mimo że była między nami spora różnica wieku.. To on się mną opiekował, kiedy mama szła na nockę do pracy. Ojciec pracował na dwie zmiany, przez co prawie wcale nie bywał w domu. Wpadał tylko się przespać na trzy-cztery godziny. Przecież pieniądze były potrzebne. Żeby to było najgorsze, dwa lata po stracie brata, tuż po maturze straciłam rodziców, zginęli w wypadku samochodowym. Mieszkanie, jak już wcześniej wspomniałam, zabrał komornik, więc wywalili mnie, że tak powiem na zbity pysk, jak psa. Potraktowali mnie jak zwierzę, chociaż wydaje mi się, że zwierzęta są często lepiej traktowane niż ludzie. Nie potrzebuję niczyjej litości. Chcę wszystkim pokazać, że ja też coś znaczę, nie jestem śmieciem, którego można się łatwo pozbyć. Jestem człowiekiem, a to chyba już ma znaczenie.
- No uciekaj stąd mała! Tutaj nie wolno siedzieć. Wynoś się do domu, bo Cię psami poszczuję! – swoim krzykiem, wyrwał mnie z zapisywania mojej historii w pamiętniku pracownik metra, który co jakiś czas przechadzał się w tunelach, żeby zobaczyć, czy przypadkiem nie siedzi w nich jakiś człowiek. – No już! Bo tylko ludzi straszysz. Idź do domu, wykąp się, przebierz, bo wyglądasz jak milion nieszczęść. Już! Ruchy! Ruchy! – krzyczał dalej. Podniosłam się niechętnie z ziemi i ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam dokąd iść. Byłam głodna i brudna. Nie chodzi mi o ubiór, bo ubrań miałam dużo, przecież sama sobie je projektowałam, byłam brudna, bo nie miałam się gdzie wykąpać, przecież komornik zabrał mi mieszkanie. Szłam tak bocznymi uliczkami, żeby nikt mnie nie zobaczył. Nie chciałam żeby ktoś się ze mnie śmiał. Jeszcze bardziej mnie dobił. Patrząc na słońce, mogłam mniej więcej stwierdzić godzinę. Było już chyba po 20. Dzień się powoli kończył. Co ja teraz ze sobą zrobię? Gdzie się podzieję? W tunelu chociaż było bezpieczniej, bo tam się prawie nikt nie kręci, oprócz szczurów, no i ludzi, ale oni stoją daleko, czekają tylko na metro do pracy. Zajrzałam do plecaka. Wyciągnęłam portfel, w którym miałam dokumenty. Otworzyłam małą kieszonkę, w której znalazłam tylko dziesięć złotych. To jedyne oszczędności. Chociaż będę mogła kupić sobie coś do jedzenia. Weszłam do małego, staro wyglądającego sklepiku. Kobieta popatrzała na mnie jak na złodzieja. Non stop mnie obserwowała. Zauważyłam to, więc podeszłam tylko do kasy.
- Przepraszam. – wydukałam – Mam tylko dziesięć złotych, czy mogłaby pani dać mi coś do jedzenia i pica, tyle ile zmieści się w dziesięciu złotych. Dobrze? – spojrzałam na kobietę. Ona popatrzała na mnie już trochę inaczej niż tuż po wejściu do sklepu. Poszła po jakieś rzeczy, które za krótką chwilę przyniosła do lady.
- Proszę, to Cię wyniesie dziesięć złotych. – powiedziała i lekko się uśmiechnęła. – A to na osłodę. – dodała wyciągając TWIX’a. Zaśmiałam się w duchu.
- Dziękuję, ale nie wezmę go od pani. Przepraszam, ale nie chcę litości z nikogo strony. – spuściłam głowę. Wyciągnęłam ostatnie dziesięć złotych i dałam kobiecie. Następnie zapakowałam zakupy do plecaka. – Dobrej nocy życzę. – powiedziałam wychodząc.
- Wzajemnie. – odparła kobieta, cały czas wiodąc za mną wzrokiem. Czułam to, nie musiałam tego widzieć. Wyszłam ze sklepu i dalej kierowałam się przed siebie. Słońce już zaszło. Nie wiedziałam, gdzie idę. W końcu moim oczom ukazał się jakiś budynek z krzyżem. Nie, to nie był na pewno kościół. Może jakiś zakon. Pamiętam jak babcia mi mówiła „jak trwoga to do Boga”. Może tu mnie przyjmą, choć na chwilę, choć na tę noc. Raz kozie śmierć. Zapukałam raz, drugi. Nikt nie otwierał. Wzięłam torby i powoli zaczęłam odchodzić, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.









_____________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Cześć wszystkim! Jest to mój kolejny blog ;) Dla niedoinformowanych mój poprzedni blog
--> http://trulymadlydeeplyinlovewith1d.blogspot.com/ już zakończyłam :) Teraz zachęcam Was do czytania tego, nowego opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapisujcie się też do czytelników, a najważniejsze KOMENTUJCIE. Jest to dla mnie bardzo ważne! ;)